Po 20 godzinach podróży wreszcie dotarliśmy do Nicei. Jest 2 w nocy. Wszyscy śpią, a ja zaglądam do swych notatek sprzed wyjazdu. Wydają mi się one ważne, bo odzwierciedlają myślenie sporej grupy moich pilskich przyjaciół. Dlatego decyduję się na ich publikacje in extenso.
***
Jest poranek, piątek, 10 czerwca. Po południu wsiadamy do samochodu i ruszamy. Nocleg zarezerwowany mamy gdzieś w głębi Niemiec, by następnego dnia dotrzeć do Nicei - miejsca początku przygody Polaków z mistrzostwami Starego Kontynentu. Tymczasem różne myśli kłębią się w mojej głowie i zaburzają radość wyczekiwanych meczów. Pierwsza jest rezultatem powtarzającego się pytania o to czy się nie boję aktów terroryzmu. Boję się, ale strach mnie nie paralizuje. Chcę żyć normalnie, cieszyć się ze święta piłki nożnej. Nie pozwolę się zastraszyć, bo strach jest celem terrorystów. Chcą mnie i wszystkim innym odebrać radość życia.
Myślę, że terroryści nie będą stanowić większego zagrożenia. Francuskie służby odpowiednio zabezpieczą wszystkie stadiony i miejsca z dużymi skupiskami ludzi. Wierzę w to, że będą w stanie zapewnić nam wszystkim bezpieczeństwo.
Ostatnio mój znajomy komentator, a także dziennikarskie guru, Przemysław Rudzki, pisał w swoim felietonie o tym, że parę miesięcy temu był prywatnie w Paryżu. Siedząc w kawiarence wraz ze znajomymi zreflektował się, iż są, jak to ujął: „pierwsi na linii ognia”, gdyby ktoś w tym miejscu przypuścił atak.
Z jednej strony, tak myślę, że będzie bezpiecznie i włos nam - Europejczykom, Polakom, a także pilanom - z głowy nie spadnie. Przywoływany wcześniej Przemek Rudzki bardzo dobrze ujął aurę tego, co czeka uczestników mistrzostw: będzie to EURO czasem ciągłego oglądania się za siebie. I patrzenia, czy w tłumie, wśród dziesiątek tysięcy kibiców chcących przeżywać prawdziwe święto, nie ma jakiegoś szaleńca. Szaleńca takiego jak ci, którzy terroryzują ten piękny kraj od wielu miesięcy. Mam nadzieję, że nie zakłócą święta, nie popsują zabawy, a my wrócimy cali i zdrowi.
Oczywiście zobowiązuję się opisać jak organizatorzy i Francja dba o nasze bezpieczeństwo. Ale to w kolejnych wpisach.
PS Zdjęcie, które załączam, to fotografia koszulek, które wyprodukował dla naszej ekipy Krzysztof Rauhut. Fajne - prawda?