Wczoraj pisałem o jednej z myśli kłębiących mi się w głowie. Była to kwestia bezpieczeństwa. Ale, jak napisałem, nie jest to jedyna kwestia, nad którą przed wyjazdem się zastanawiałem. Myślałem też dużo o formie naszej reprezentacji. O jej meczach towarzyskich. Czy może mieć to przełożenie na mecz z Irlandią Północną i resztę turnieju.
***
Wielu znajomych z Piły pytało mnie, co sądzę o wynikach naszej reprezentacji w meczach towarzyskich, czy, jak woli selekcjoner Adam Nawałka - międzypaństwowych. No właśnie, międzypaństwowych. Bo mecz towarzyski źle mu się kojarzy. Bo przecież towarzysko to można spotkać się u cioci Haliny. A tutaj zawodnicy wypruwają flaki, walczą o każdą piłkę, ryzykując przy tym groźną kontuzją. Czy Wy naprawdę wierzycie w te bajki?
Przecież ewidentnie w tych starciach przeciwko Holandii i Litwie widać było, że nikt się nie przemęcza. Piłkarze nie walczyli tak zaciekle o każdą piłkę, nie przemęczali się. Nie chcieli stracić życiowej szansy. I dołączyć tym samym do Rybusa i Wszołka, którzy występ w europejskim czempionacie musieli wybić sobie z głowy. Jedynymi zawodnikami, którzy naprawdę walczyli, byli Holendrzy i Litwini, którzy na EURO nie pojechali.
Poza tym, cokolwiek by trener Nawałka nie mówił, mecze towarzyskie to nie walka o punkty, a jedynie poligon doświadczalny dla szkoleniowców. To tam, przed ważnymi meczami, mogą przetestować pewne warianty, nową taktykę, ustawienie, wyćwiczyć stałe fragmenty gry i charakterystyczne dla drużyny akcje. Poeksperymentować. Ustawić Cionka na lewej obronie, a Kapustkę, typowego pomocnika, na prawej flance defensywy.
Czy ktoś naprawdę myśli, że selekcjoner w którymkolwiek ze spotkań choćby rozważy wystawienie Kapustki na prawej obronie? Wątpię. Mając Piszczka i Jędrzejczyka, nawet taka myśl nie przyjdzie mu do głowy. Tym bardziej, że mamy deficyt ze skrzydłowymi. Po wypadnięciu wcześniej przywołanych Rybusa i Wszołka oraz możliwej niedyspozycji Kamila Grosickiego, z Irlandią może być problem.
Tak jak już pisałem w pierwszym felietonie, mamy najsilniejszą reprezentację od lat. Niemożliwe jest, by zaprezentować się gorzej niż na dwóch poprzednich mistrzostwach Europy. Bo po prostu się nie da. Zajęcie trzeciego miejsca w grupie już będzie progresem. I do tego to trzecie miejsce najpewniej i tak dałoby nam awans z grupy.
Adam Nawałka już jest zwycięzcą. Zostanie zapamiętany o wiele lepiej niż jego poprzednicy, którzy prowadzili kadrę na tym turnieju, a więc Leo Beenhakker i Franciszek Smuda. Teraz jedynie zastanawiam się, czy były trener Górnika Zabrze nie jest geniuszem i nie kazał piłkarzom zagrać słabo w spotkaniach kontrolnych specjalnie. Żeby z tego napompowanego do granic możliwości balonika zeszło trochę powietrze.
Bo w przypadku niepowodzenia ten balonik pękłby z hukiem. I kibice nie wybaczyliby kolejnej porażki. A tak to ciśnienie w kraju mocno spadło. Ostatnio rozmawiałem ze znajomym, którego koledzy również wybrali się do Francji. Podobno są przygotowani na to, że po fazie grupowej będą wracać do Piły. Jeszcze inna osoba powiedziała, że po tych mistrzostwach będziemy mieli łącznie już dziewięć występów na EURO. Zatem dwumecz z Holandią i Litwą zrobił swoje.
Ja liczę na to, że ci, którzy nie wierzą w naszą drużynę, grubo się przeliczą. I aż im szczęki poopadają. Pierwszy krok już dzisiaj o osiemnastej.
A tym, którzy pojechali i liczą tylko na trzy mecze życzę, by musieli przedłużać sobie urlop do 10 lipca.
Mój przewidywalny skład na mecz z Irlandią Północną:
Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Wawrzyniak - Krychowiak, Jodłowiec, Błaszczykowski, Grosicki - Milik, Lewandowski
A oto stadion w Nicei. Czyż nie piękny?