EURO okiem pilanina: Pomeczowe myśli

23.06.2016   Autor: Mateusz Ryczek
---

Faza grupowa zakończona. Polacy zagrali trzy mecze. Ten ostatni, po raz pierwszy od dawna, nie był meczem o honor. Był to mecz pieczętujący awans do 1/8 finału. Na którym nas niestety zabraknie...

***

Polska nie zagrała porywającego meczu. Biało-czerwoni nie zachwycili nas jak wtedy z Irlandią Północną w Nicei, nie skradli naszych, polskich, ale i europejskich serc, kiedy remisowaliśmy z mistrzami świata w Saint-Denis. Ale wykonali zadanie. Co prawda minimalistycznie, ale się liczy. W końcu nadal nie straciliśmy gola. Obok Niemców jesteśmy jedyną ekipą z czystym kontem. Pomimo gry, która może budzić wsród nas pewne obawy, możemy być dumni z naszych zawodników. Wykonali świetną robotę.

Jestem trochę zawiedziony postawą kibiców. Nie spisali się jak wtedy z Niemcami, czy tym bardziej z Irlandią. Jednak trzeba ich usprawiedliwić. Słońce grzało niesamowicie. Nie dało się usiedzieć na takiej patelni. Można było z łatwością się odwodnić. W takiej duchocie nie dało się dopingować piłkarzy.

Na szczęście, pomimo słabego wsparcia, udało nam się osiągnąć ten sukces. Radość po ostatnim gwizdku sędziego była ogromna. Kibice doceniają to, jaką robotę wykonali podopieczni Adama Nawałki. Już mamy ten pierwszy, historyczny awans do fazy pucharowej. A może być jeszcze lepiej.

Jak wspomniałem, postawą naszych zawodników też można było być zawiedzionym. Ukraińcy stwarzali sobie wiele okazji. Nasza obrona nie funkcjonowała tak perfekcyjnie, jak w dwóch poprzednich spotkaniach. Wiele zawdzięczaliśmy szczęściu. Gdyby nie słaba forma rozbitych psychicznie, grających indywidualnie podopiecznych Mychajło Fomenki, to mogło być źle. Na trybunach czuć było strach przed stratą gola, czy nawet przegraną. Cały czas padały komentarze typu: „na pewno nie wygramy”, „dzisiaj nam nie idzie”, „Ukraińcy się zmobilizowali i nie mamy z nimi szans”, no i oczywiście te niecenzuralne.

Kiedy strzeliliśmy bramkę, radość na trybunach była ogromna. Odetchnęliśmy. Nagle wszyscy entuzjastycznie zaczęli zagrzewać biało-czerwonych do dalszej walki, nie patrząc na to niesamowite piekło na trybunach. A radość po zwycięstwie była niemal taka sama, jak wtedy, kiedy zremisowaliśmy z Niemcami.

Polska zagra teraz w Saint-Étienne. Ale wielu kibiców niestety zabraknie. Nas najpewniej również. Mamy jedynie bilety na ćwierćfinał. Niestety, UEFA dała nam wejściówki na następną fazę. Rozumiem to i akceptuję, bo to losowanie zadecydowało. Ale nie rozumiem polityki władz europejskiej piłki nożnej. Organizują mecz fazy pucharowej na stadionie, który może pomieścić ledwo czterdzieści tysięcy osób. A przecież wiadomo, że będzie gigantyczne zainteresowanie ze strony Polaków, których na tych mistrzostwach jest multum. A także kibiców naszych przeciwników. Szwajcarzy mają bardzo blisko do miasta, w którym odbędzie się najważniejszy mecz polskiej piłki od lat. Miejmy nadzieję, że wygrany.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group