Pasjonat, miłośnik historii, kolekcjoner, prezes Theatrum Historica – Zbigniew Juszkiewicz. Nam powiedział, jaką rolę w jego życiu odegrał dziadek, jak duża odpowiedzialność spoczywa na osobach zajmujących się odtwórstwem historycznym i o czym jeszcze marzy.
Historia w życiu Zbigniewa Juszkiewicza obecna była od najmłodszych lat. Jak sam twierdzi nie można nie lubić historii. To tak jakby nie lubić bajek. Wszystko zależy od tego, kto te bajki opowiada. W przypadku Zbigniewa Juszkiewicza był to dziadek. - Mój dziadek był niezwykłym człowiekiem. Z racji swojego wieku mógł w czasach trudnych, o pewnych rzeczach mówić w sposób otwarty. Kiedy byłem małym chłopcem wołał mnie do siebie na tzw. rozmowy o starych Polakach. Opowiadał mi o okresie przedwojennym, opowiadał mi jak wyglądało życie – opowiadał mi o historii Polski – mówi Zbigniew Juszkiewicz, prezes Theatrum Historica w Pile.
Zbigniew Juszkiewicz od razu połknął historycznego bakcyla. Kiedy zdecydował, że sam chciałby te bajki opowiadać nie pamięta. Doskonale jednak przypomina sobie jak stresujące były dla niego pierwsze opowieści, szczególnie te przed obiektywem kamery. - Pamiętam taką wystawę w Trzciance – to chyba było jakieś biennale – wspomina Zbigniew Juszkiewicz. - Zacząłem opowiadać bardzo sztywno, przychodziło mi to z trudem i nagle ta „klucha”, którą miałem w gardle zawsze podczas wystąpień publicznych przed kamerą została połknięta. Od tego momentu było już tylko łatwiej.
Łatwiej było występować, ale fakt, że na odtwórcach spoczywa jednak duża odpowiedzialność na pełną swobodę i beztroskę nie pozwala. Odtwórstwo to nie tylko wybuchy, fajerwerki i show. To także lekcja historii, historii którą łatwo wypaczyć. Szczególnie gdy opowiadamy o czasach stosunkowo bliskich, jak chociażby II wojna światowa. Żyją bowiem jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń. - Obraz II wojny światowej, jaki pokazują „Czterej pancerni i pies”, czy Hans Kloss uwłacza godności ludzi, którzy wtedy walczyli. Pokazuje Niemców, jako nieporadnych i fajtłapowatych. Tymczasem walka z okupantem i zdobycie chociażby karabinu było nie lada wyczynem – podkreśla Juszkiewicz.
Mimo, że romans z historią trwa już kilkadziesiąt lat Zbigniew Juszkiewicz nie ma dość. Nadal wyznacza sobie nowe cele i rozwija swoją wielka pasją jaką jest rekonstrukcja broni, czy zbroi rycerskich. - W wieku 46 lat nauczyłem się grać na pianinie. Każdy dzień to dla mnie nowe wyzwanie. Jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałbym zrobić i boję się, że nie starczy mi czasu. Codziennie budzę się i myślę ile jeszcze nie umiem, ile chciałbym się nauczyć – podsumowuje Z. Juszkiewicz.
Pasji, zaangażowania i konsekwencji Zbigniewowi Juszkiewiczowi może pozazdrościć wielu. W jego przypadku historia to nie tylko hobby, ale sposób na życie. Często zdarza się, że pochłania go bez reszty i po prostu się w niej zatraca. Takiej utraty poczucia rzeczywistości życzymy jednak każdemu.