Dla niektórych to tylko zwykły śmieć, dla innych to wręcz żyła złota. Co prawda, aby zarobić 80 groszy, potrzeba ich aż 400, to jednak dzięki wytrwałości i odpowiedniej motywacji można zdziałać cuda.
Plastikowe nakrętki, bo o nich mowa, to nie tylko surowiec do recyklingu ale również szansa na normalne życie. Marek Idczak ma niespełna 8 lat. Od urodzenia choruje na toksoplazmozę oraz epilepsję. Choroba prawie doszczętnie spustoszyła jego organizm. Jedyną szansą na normalne życie dla chłopca jest rehabilitacja, która niestety jest bardzo kosztowna. Dzięki śmieciom, a dokładnie plastikowym nakrętkom jest ona możliwa. Co więcej akcja zbierania nakrętek pomogła chłopcu stanąć na nogi. - Początkowo dochód z nakrętkowej akcji miał być przeznaczony na zakup pionizatora. Życie jednak szybko to zweryfikowało. Okazało się że Marek wymaga operacji nóżki. Pieniądze zostały przeznaczone właśnie na to. Operacja była w listopadzie, a w styczniu Marek stawiał już swoje pierwsze kroki - mówi Ilona Idczak, mama Marka.
Taka pomoc jednak wymaga zaangażowania wielu osób. Aby uzbierać kilogram nakrętek, wart 80 groszy, potrzeba ich aż 400. Na turnus rehabilitacyjny, wózek, czy też inny sprzęt, to oczywiście za mało. Dlatego też potrzebne są ich tony. W parafii p.w. Świętego Rafała Kalinowskiego zbiórka nakrętek trwa ok. roku. Dzięki pomocy setek ludzi udaje się tutaj zebrać ok. 10 ton. - Ta pomoc tak naprawdę wypływa z niczego. Jedna nakrętka nie znaczy nic, natomiast przy kilkunastu tonach jest to już znacząca pomoc - ks. Krzysztof Karwasz, parafia p.w. Rafała Kalinowskiego w Pile.
Nakrętki zbierane w parafii pomogły w sfinansowaniu operacji Marka Idczaka. Zbieranie nakrętek odbywa się jednak nie tylko tutaj. W Pile i okolicy, w wielu instytucjach publicznych, sklepach, a także zakładach pracy - ktoś zbiera nakrętki. W Leżenicy, w taki sposób pozyskiwania pieniędzy wkręcili się terapeuci Warsztatu Terapii Zajęciowei oraz ich podopieczni. - Cieszymy się z każdej nakrętki. Podopieczni pilnują każdej butelki, która ląduje do kosza. Sprawdzają czy jest z nakrętką, czy bez - mówi Iwona Thiel, kierownik leżenickiego WTZ.
Celem kierownictwa jest pozyskanie dodatkowych funduszy na zakup nowego samochodu. Śródki z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz wsparcie Gminy Szydłowo nie jest bowiem wystarczające. Nakrętki jak widać, to nie zwykłe śmieci. Zresztą potwierdzają to również firmy recyklingowe, wykorzystujące je do produkcji granulatu, z którego powstają kolejne przedmioty. - Ponownie powstają butelki, ale również rury PCV, a nawet obudowy do komputerów - mówi Karolina Aszemberg, Baj-Pros w Pile.
Plastikowe nakrętki - tak jak w przypadku Marka - mogą dosłownie dawać drugie życie. Odkręcenie nakrętki zajmie nam tylko 3 sekundy, drugie tyle odłożenie jej do pojemnika. Czy warto? Historia Marka jest na to chyba najlepszą odpowiedzią.