Dużo się dzieje, ale jest kryzys...

---

O pilskiej lewicy, o szansach w najbliższych wyborach i o tym, kto w nich nie będzie kandydował Piotr Gadzinowski rozmawiał z Tadeuszem Rzemykowskim, przewodniczącym Rady Powiatu Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Pile.

PG: Czy podoba się Panu Powiat i Piła pod rządami PO, PSL-u i PIS-u?

TRz: W Pile mieszkam od 1960 roku. Zarówno, kiedy Piła była miastem dzielonym, później wojewódzkim, a teraz powiatowym, pracowałem i działałem tutaj w różnych układach politycznych, za PRL-u, później jak rządziła lewica, a teraz od dwóch kadencji w powiecie. Powiem tak, może to jest mało politycznie, ale szczere. Podoba mi się wiele rzeczy, które są w ostatnich dwóch, trzech lat w Pile robione. Byłbym fałszywy, gdybym powiedział, że to mi się nie podoba, bo nic się w Pile nie dzieje. Dzieje się w zakresie budownictwa, tutaj głównie prywatni deweloperzy, prywatni ludzie budują, ale również miasto buduje i remontuje. Dzieje się w tym roku jubileuszowym dla Piły także dużo pod względem imprez jubileuszowych. Natomiast trzeba powiedzieć tak, że jest kryzys w całym kraju, także i w Pile. Kryzys finansów, kryzys rozwoju gospodarczego, bo jest tam zaległy procent przerostu produkcji, brakuje pieniędzy na różne cele w mieście i w państwie, więc wiele rzeczy nie można zrealizować. Dużo ludzi w Pile nie ma pracy, bądź ma pracę słabo opłacaną. Nadal źle funkcjonuje służba zdrowia szczególnie szpital, gdzie zadłużenie sięga 24 milionów zł i są ograniczone usługi dla ludności. Z drugiej strony zapowiadana jest likwidacja wielu etatów lekarzy, czy służb pomocniczych, obniżka wynagrodzeń. Dzisiaj czytam w tygodniku, że urodził się nawet jakiś bunt w służbie zdrowia, więc wiele jest problemów i to dla ludności, mieszkańców Piły nie jest tak ważne, czy w Pile rządzi Platforma, czy rządzi SLD, ważne jest, by rządzić dobrze i to jest najważniejsze.

PG: Ale Panu chyba nie jest wszystko jedno, kto rządzi, bo pewnie wolałby Pan, żeby jednak Pana partia miała władzę i była liczącym się ugrupowaniem, a nim nie jest w tej chwili, jest marginalna?

TRz: Tak, to jest prawda i dla przewodniczącego partii politycznej powiedzenie, że mi to jest obojętne ze względów politycznych, to oczywiście byłoby dziwne i niezrozumiałe. Dążymy do tego, żeby SLD wróciło z powrotem do rządzenia, czy współrządzenia - tak można uczciwie powiedzieć. Chcemy współrządzić oceniając realnie swoje potencjalne możliwości zarówno w kraju, jak i w mieście. Powinien być wspólny program działania, a spierać się powinni tylko radni o to, jak coś zrobić lepiej, bądź szybciej. Jak rządziła lewica, to radni z różnych partii byli mniej wykorzystywani. Jak teraz rządzi PO, to wielu bardzo ważnych radnych, choćby prezydent Kosmatka, choćby prezydent Dahlke, są w stopniu znikomym wykorzystywani do rządzenia miastem, natomiast współrządzą tym miastem często nasi koledzy z lewicy, którym się ostatnio podoba PO.

PG: Na jaki wynik liczy Pan w przyszłorocznych wyborach samorządowych partii SLD w mieście i w powiecie?

TRz: Pracujemy usilnie nad tym, żeby podczas przyszłorocznych wyborów samorządowych SLD nie poszło same, tylko w koalicji partii, ruchów i ludzi lewicy.

PG: Kto miałby was poprzeć? Na jakie środowiska w Pile liczycie?

TRz: Po pierwsze trzeba spowodować, żeby ludzie, którzy są z natury lewicowi, chcieli na SLD i inne partie lewicowe oddać swój głos. Natomiast chcemy sięgnąć także do tych ugrupowań, które z natury z nami współpracowały i współpracują, a więc z OPZZ-em, Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, z Izbą Pielęgniarek i Położnych.

PG: Jak chcecie PIS-owi odebrać swój elektorat?

TRz: My mamy duże doświadczenie, swoich ludzi. Pracuję mocno nad tą koalicją lewicową, bo tylko szeroka koalicja daje szanse na dobry wynik SLD.

PG: Jaki macie pomysł, żeby ten młody elektorat, młodych działaczy przyciągnąć?

TRz: Zarówno w wyborach do miasta, jak i w wyborach do powiatu młodzież będzie - jako nasi kandydaci i to w sporej liczbie. Pracujemy nad tym, żeby to było nawet 50%.

PG: Czy rozpatrujecie, żeby kandydatem lewicy na prezydenta był były prezydent Zbigniew Kosmatka?

TRz: Zgadzając się nie tylko z radnym Porzuckiem, ale w ogóle z otoczeniem, to nie powinniśmy na kandydata na prezydenta stawiać Rzemykowskiego, Kosmatki i na przykład  generała Kułagi. To byłoby niezrozumiałe dla społeczeństwa.

PG: Jakie ma szanse sojusz w nadchodzących wyborach?

TRz: Pracuję nad tym, z kolegami i koleżankami i z całym środowiskiem, żeby te szanse były duże. My nie idziemy do wyborów po to, żeby były jakieś diety, żeby mieć jakieś stanowiska, to ma sens tylko wtedy, jeżeli my coś wniesiemy.

PG: Dziękuję za rozmowę.

Całość rozmowy w programie "Prześwietlenie" na antenie TV Asta.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group