Czy czeka nas kolejna nowelizacja ustawy przedszkolnej, która pozwoli na organizowanie dodatkowych zajęć w przedszkolach według starych reguł? Zmiany wprowadzone przez rząd mocno ograniczyły ofertę edukacyjną dla dzieci, zatrudnienie może stracić wielu drobnych przedsiębiorców.
Chodzi o zmiany, które weszły w życie od września tego roku. Zgodnie z nimi, rodzice za każdą dodatkową godzinę opieki nad dzieckiem (pierwszych pięć finansuje gmina) nie mogą zapłacić więcej niż złotówkę. W efekcie tych zmian przedszkola publiczne musiały zrezygnować ze współpracy z zewnętrznymi firmami, które organizowały dodatkowe zajęcia dla dzieci (np. językowe), bo stały się one zbyt drogie. Wydaje się zatem, że najbardziej pokrzywdzeni tym rozwiązaniem są właśnie przedsiębiorcy.
- Do tej pory współpracowaliśmy z kilkunastoma przedszkolami, mieliśmy około pięciuset uczniów. Teraz przedszkola w ogóle z nami nie rozmawiają, nie mamy szansy na jakiekolwiek zapisy w publicznych placówkach. Najprawdopodobniej pracę straci kilku lektorów – mówi Marta Stefanowicz, właścicielka Szkoły Języków Obcych Akademia Twórczego Dziecka OMEGA w Pile.
Według urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej problemu nie ma. Przedszkola mogą dalej angażować zewnętrzne firmy, jeśli rodzice nie będą płacić za dodatkowe zajęcia więcej, niż złotówkę za godzinę. Resort wskazuje też, że pieniądze na zatrudnianie specjalistów mogą pochodzić z dotacji, które otrzymują samorządy.
- Zgodnie ze zmianą ustawy, każda gmina dostanie dotacje na dziecko w przedszkolu. W tym roku jest to kwota 414 złotych, od września do grudnia. Ewentualnie w ramach tej dotacji gmina może finansować dodatkowe zajęcia zatrudniając nauczycieli z zewnątrz. Rozważamy taką możliwość – mówi Sebastian Dzikowski, dyrektor wydziału oświaty, kultury i sportu Urzędu Miasta Piły.
Do tej pory w pilskich publicznych przedszkolach były, na życzenie rodziców, organizowane we współpracy z zewnętrznymi firmami, dodatkowe zajęcie. Jak będzie w przyszłości?
- Trudno powiedzieć jak będzie np. w tym roku. Czekamy na decyzję urzędu, rozmowy trwają. Być może taka współpraca z zewnętrznymi podmiotami będzie możliwa – mówi Bogna Oleszak, dyrektor Publicznego Przedszkola nr 8 w Pile.
Rodzice najbardziej jednak obawiają się nie tego, że zajęć dodatkowych może nie być, ale że nie będą się one odbywały w przedszkolach, w czasie kiedy dzieci przebywają pod opieką nauczycieli.
- Na pewno tak, przecież nie wszystkich będzie stać na to, żeby gdziekolwiek posyłać dzieci, więc szkoda by było, jeśli dodatkowych zajęć nie będzie w placówkach przedszkolnych – mówi Sylwia Nowicka, mama przedszkolaka.
Według Marty Stefanowicz, obowiązujące od września zmiany w przepisach pozbawiają dzieci szansy na naukę języka w godzinach, kiedy maluchy mogą się najbardziej skupić.
- Zajęcia w późnych godzinach popołudniowych, które oczywiście w dalszym ciągu, podobnie jak inne szkoły językowe, będziemy prowadzić, na pewno nie będą już tak efektywne – mówi Marta Stefanowicz.
Coraz większą popularnością, nie tylko w Pile, cieszą się oferty przedszkoli niepublicznych. Zmiany wprowadzone przez ministerstwo nie mają wpływu na działalność tych placówek.
- My sami ustalamy wysokość czesnego, a także wszystkie kwestie dotyczące organizacji zajęć dodatkowych i bardzo się cieszę, że problem ten nie dotyczy przedszkoli niepublicznych. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że przedszkola publiczne mają poważny problem. Mam wrażenie, że dla ministerstwa, przy wprowadzaniu zmian w ustawie, priorytetem nie były dzieci, ale szukanie oszczędności – mówi Agnieszka Przybylska, dyrektor Niepublicznego Przedszkola Disneyland w Pile.
Jeszcze we wrześniu ma odbyć się spotkanie dyrektorów pilskich przedszkoli publicznych w wydziale oświaty Urzędu Miasta Piły. Niewykluczone, że gmina w ramach dotacji, sfinansuje np. lekcje języków obcych w przedszkolach.