Gościem odbywającego się w pilskim kinie Helios Salonu Kulturalnego jest Robert Więckiewicz, odtwórca głównej roli w filmie "Wałęsa. Człowiek z nadziei. Spotkanie z aktorem poprowadzi Janusz Wróblewski.
RW: Zanim będziemy się żegnać, to chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę, że kolejny raz jestem w Pile. Cieszę się, że przyszliście na spotkanie ze mną, bo przecież mogliście być gdzie indziej. Dziękuję organizatorom, ludzie tego chcą, publiczność czeka na dobre filmy, a jeśli może spotkać się przy tej okazji z aktorami, to jest to taki bonus.
Pytania od publiczności: Czy mógłby pan na żywo pokazać próbkę głosu Wałęsy?
RW: Tu jest za mały budżet, więc się chyba nie uda (śmiech).
JW: Jak Wajda wspierał ciebie i pozostałych aktorów?
RW: To było imponujące, widzieć pana Andrzeja na planie. Zastanawiam się skąd on czerpie energię. Miałem wrażenie, że im bardziej pan Andrzej wchodzi w ten film, tym bardziej czuje się młodszy. Jeśli chodzi o panowanie nad całym planem. Pan Wajda po prostu to umie. Generał jest jeden, choć ma pomocników na planie.
Pytania od publiczności: Czy wśród scen wyciętych nie było takiej z papieżem, którego grał Piotr Adamczyk?
RW: Nie było, ale miałem przyjemne spotkanie z panią Krystyną Jandą.
Pytania od publiczności: Jak pracowało się panu z dziećmi na planie filmowym?
RW: To był noworodek. Choć momentami była lalka. Rozkładam pieluchę na ławce, a to dziecko się bardzo wyginało. Ławka się kończyła i wszyscy się bali, ze dziecko spadnie. To było zabawne, ale ja byłem czujny i od razu bym je złapał (śmiech).
Pytania od publiczności: Było trzech kandydatów do tej roli. Kto był rywalem do roli? Czy nie bał się pan zagrać osoby żyjącej?
RW: Była cała giełda nazwisk przymierzanych do tej roli: Borys Szyc, Andrzej Grabowski, Andrzej Chyra, Tomasz Karolak. Złożyło się tak, że to ja zagrałem. Gdybym myślał o tym, co Lech Wałęsa powie o mojej roli, to na starcie mógłbym z niej zrezygnować. Nie chodzi o to, by się komuś przypodobać, tylko o to, by oddać prawdę o bohaterze. Gdyby Wałęsa powiedział, że zagrałem beznadziejnie, to przyjąłbym to. Każdy może sobie to porównać, sięgnąć do archiwum i sprawdzić. Jak ja zaczynałem przygodę z tym filmem, to nie wiedziałem jak to wyjdzie. Zagrałem tak, jak to czuję.
Pytania od publiczności: Nie bał się pan zderzenia z tymi słynnymi wypowiedziami Lecha Wałęsy?
RW: Nie bardzo miałem wyjście. Skoro zgodziłem się to zagrać, to musiałem być na to gotowy. Do mnie dopiero teraz dociera, co się działo przez ten ostatni rok. Mnie wcześniej interesowało tylko to, by zrobić dobrze swoją robotę.
Pytania od publiczności: Film pokazuje mało zaplecza intelektualnego. W filmie nie ma wzmianki o Lechu Kaczyńskim
RW: Nie wiem jak mam na to odpowiedzieć, nie jestem autorem scenariusza. Ja tylko odtwarzam główną rolę.
Pytania od publiczności zgromadzonej na sali kina Helios: Oddał pan bardzo dobrze postać prezydenta. Jestem pełna podziwu dla akcentu jaki pan oddał.
JW: Czy ten film jest wierny historii?
RW: W 81 roku miałem 14 lat, więc nie wiem. Ważne jest dla mnie, żeby te wydarzenia były zgodne prawdą.
JW: Co sądzisz o uwagach, które pojawiły się w prasie prawicowej, zarzucające, że zrealizowano film propagandowy?
RW: Nie czytałem tych tekstów. Staram się być odporny na komplementy jak i na krytykę. Kto by mnie nie oceniał, to i tak jestem ciekaw tych opinii. Zdaję sobie sprawę, ze znajdą się ludzie, którzy ten film odrzucą.
JW: Kilka razy już widziałeś ten film, czy coś byś zmienił w swojej grze?
RW: Na pewno tak, zawsze coś można poprawić. Ja zwykle jestem niezadowolony ze swojej gry. i to nie jest kokieteria. Staram się dawać wszystko z siebie.
JW: Czy łatwo weszło ci się w język Lecha Wałęsy?
RW: Sam byłem zaskoczony. Gdyby nie praca przy filmie "Baby są jakieś inne" Marka Koterskiego, byłoby mi bardzo trudno. Tam zetknąłem się z bardzo trudnymi dialogami i to mi pomogło.
JW: Jakie jeszcze sceny nie weszły do filmu?
RW: Nie pamiętam, to było tak dawno. Od tego czasu zagrałem w dwóch kolejnych filmach.
JW: Dlaczego scena z ks. Jankowskim nie weszła do filmu?
RW: Nie wiem dlaczego, należy zapytać Andrzeja Wajdę o to. Pomysł z tą sceną wydawał mi się ciekawy. Przełamywała ona stereotypy. Wszyscy byli ubrani, a Wałęsa zdejmuje buty, ponieważ go cisną. To było takie ludzkie.
JW: Myślałeś o tym, by zaproponować coś od siebie do roli?
RW: Tam jest sporo moich reakcji. W każdym bohaterze jestem ja. Trzeba znaleźć pewną wypadkową, przecież nie zamienię się w bohatera, którego gram.
JW: Czyli po tym jak siebie zobaczyłeś po zmianie wizerunku, stwierdziłeś, ze głos powinieneś także zmienić?
RW: Tak mi się wydawało, że jest to pożądane. Nie było to łatwe, ale ja od tego jestem. Wymagało to długich godzin poświęconych na oglądanie archiwum.
JW: Fizyczne przekształcenie było dla ciebie trudne?
RW: Przyklej sobie wąsy to zobaczysz jak to jest (śmiech). Pilnowaliśmy, żeby to dobrze wyglądało. Metamorfoza fizyczna mi pomogła. Jak zobaczyłem siebie ucharakteryzowanego, to wiedziałem, że muszę zrobić coś z głosem.
JW: Która z tych scen była najbardziej wymagająca dla ciebie?
RW: Nie umiem na to odpowiedzieć. Chyba te sceny rodzinne, ponieważ nic o tym nie wiedzieliśmy. Dwie generalne trudności: pierwsza żeby wejść w tego bohatera. Druga, żeby to utrzymać.
JW: Co ci imponuje najbardziej w Lechu Wałęsie?
RW: Myślę, że to są bardzo silni ludzie, Lech i Danuta Wałęsowie. Inni mogliby się na ich miejscu załamać. Imponuje mi jego wytrzymałość, odporność na ciosy.
JW: Czyli dla Ciebie to nie było istotne?
RW: Dokładnie, bo wtedy budowałbym rolę od tyłu, a tu nie o to chodzi.
JW: Ten film nie unika trudnych pytań dotyczących biografii Lecha Wałęsy? Ważnym elementem jest to, że został zmuszony do podpisania dokumentów SB? Wyjaśnialiście to?
RW: Nie wyjaśnialiśmy tego w jakikolwiek sposób. najmniej mnie to interesowało, skupiałem się na innych rzeczach, które były dla mnie ważniejsze.
JW: Jak byś określił postać, którą zagrałeś?
RW: Trudno jest zdefiniować Lecha Wałęsę. Wydaje nam się, że go znamy, a on ciągle nas zaskakuje.
JW: Czy Wałęsa jest na początku kimś innym, niż staje się później? Czy się zmienia?
RW: Z całą pewnością. To w filmie jest pokazane. momenty determinacji, które doprowadzają do zwycięstwa. Dalej stan wojenny. Lata marazmu i beznadziei i wreszcie 89 rok, gdzie mamy do czynienia ze świadomym Lechem Wałęsą. Na końcu jest gigantyczny triumf.
JW: Jak się gra postać, żeby nie była pomnikiem?
RW: Po pierwsze, w 80 roku nikomu nie przyszłoby do głowy, że upadnie komuna, że Wałęsa będzie prezydentem i że dostanie Nobla. Oni tego nie wiedzieli, ja od tego wyszedłem. Wyobraziłem sobie, że ten człowiek ma rodzinę, dzieci i nagle pojawia się realne zagrożenie, to człowiek musi się bać. Jednak im bardziej Wałęsa się bał, tym bardziej musiał być odważny. Tak to widziałem.
JW: Jak przygotowałeś się do roli?
RW: Korzystałem z archiwum, to był punkt wyjścia do tej roli. Przeczytałem autobiografię Wałęsy. Dowiedziałem się wielu bardzo ciekawych rzeczy. Poznałem jego pochodzenie, warunki w jakich żył. To mi dużo dało.
JW: Czy było trudne pozbycie się tego balastu?
RW: Tak, nie czytałem aktualności, odciąłem się od tego.
JW: Nie chciałeś się kontaktować z Lechem Wałęsą w trakcie kręcenia filmu. Żałujesz?
RW: Nie, faktycznie nie zabiegałem o to spotkanie. Mamy skłonności do idealizowania przeszłości, nie chcę powiedzieć, że się tego bałem, ale istotne było dla mnie pozbycie się myślenia z dzisiejszej perspektywy.
JW: Patrząc na prawdziwego Lecha Wałęsę czułeś, że patrzysz w zwierciadło?
RW: Czułem, że prezydent był wzruszony. Media włoskie od wielu dni mówiły o tym, że Wałęsa przyjedzie do Wenecji. Cała sala biła brawo. Lech Wałęsa podszedł do Andrzeja Wajdy i uniósł jego rękę w geście triumfu. Zastanawiałem się co on powie i co ja powiem.
JW: W Wenecji pierwszy raz spotkałeś się z Lechem Wałęsą, jak to wyglądało?
RW: Czułem się dziwnie, dlatego, że w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że patrzę na siebie grającego Lecha Wałęsę siedzącego trzy krzesła dalej. Po projekcji były owacje i podziękowania, i był moment, w którym szliśmy obok siebie z prezydentem. Wymieniliśmy ze sobą kilkanaście zdań, a na koniec przybiliśmy piątkę.
JW: Czy miałeś obawy, że film będzie zrozumiały na świecie?
RW: Oczywiście, że tak. Nacisk był położony na to, by film był czytelny, by zaistniał na świecie. Ludzie zwracają uwagę na to, że jest silny bohater, za którym można pójść.
JW: Film jest nominowany do Oscara.
RW: Postać Lecha Wałęsy jest znana na całym świecie. Po drugie Andrzej Wajda jest ceniony w Stanach Zjednoczonych, więc szansę są. Jednak trzeba być powściągliwym.
JW: Nikt nie zagrałby lepiej Lecha Wałęsy niż Robert Więckiewicz.
RW: Skoro tak mówisz.
Janusz Wróblewski: Jak sobie radzisz z tym, że zagrałeś tak ważną rolę?
Robert Więckiewicz: Gratulację należą się całej ekipie. Najwięcej pochwał idzie do mnie, ale ja to traktuje jako sukces całej ekipy.
Mecenasami Salonu Kulturalnego są: Prezydent Miasta Piły Pan Piotr Głowski oraz Starosta Pilski Pan Mirosław Mantaj.
Salon Kulturalny sponsorują: ŠKODA Auto Park Zofia Szcześniak oraz ASTA-NET,
Naszymi partnerami są: Kino Helios, Black Red White, Apartamenty Piła oraz Foto-Daniel.