W sobotę piłkarze TP Polonia Piła podejmowali na własnym boisku zawodników Sokoła Damasławek. Faworytem pojedynku byli oczywiście miejscowi, jednak rywal postawił wysoko poprzeczkę i mecz okazał się trudnym sprawdzianem umiejętności dla pilskich graczy.
Rywale zajmujący przed tym meczem siódme miejsce w ligowej tabeli przyjechali do Piły z chęcią sprawienia niespodzianki. Plan został wykonany prawie w stu procentach, gdyż praktycznie przez cały mecz prowadzili. Pilanie z kolei będący na trzeciej pozycji spodziewali się zapewne łatwych punktów. Rzeczywistość okazała się inna, niż oczekiwali tego gospodarze.
Szybko strzelona bramka przez przyjezdnych, w pewnym sensie ustawiła spotkanie. Piłkarze z Piły mieli sporo problemów, aby przedostać się pod pole karne przeciwnika. Gdy im się to udawało, niestety brakowało szczęścia w wykończeniu akcji. W końcu jednak po ciekawym rozegraniu piłki prawym skrzydłem, futbolówka trafił do świetnie ustawionego Mateusza Kosteckiego, którym precyzyjnym strzałem po ziemi pokonała bramkarza gości. Pilanie długo nie cieszyli się z remisu, ponieważ po kolejnym kontrataku, to zawodnicy Sokoła wyszli na prowadzenie.
Wynik do przerwy był niekorzystny dla gospodarzy, przegrywali bowiem 1:2. Po przerwie obraz gry za bardzo się nie zmienił. Nadal atakowali raz jedni, raz drudzy. Kiedy sędzia doliczył pięć minut do regulaminowego czasu gry, zawodnicy Polonii przycisnęli gości. Seria wrzutek w pole karne, oraz prostopadłych podań zasypały obronę Sokoła. Po jednej z centr z lewego skrzydła, piłkę głową skierował do siatki Marcin Janicki. Na trybunach zapanowała euforia, gdyż w ostatniej minucie spotkania, gospodarze uratowali jeden punkt. Mecz zakończył się remisem 2:2.