Nawet 30-40 minut opóźnienia mają w tej chwili autobusy kursujące po ulicach Piły. Z trudnymi warunkami po pierwszym w tym sezonie ataku zimy nie radzą sobie nie tylko drogowcy, ale także kierowcy, a ci pracujący dla MZK wyjątku nie stanowią.
Natura zaatakowała nasze miasto falami. Najpierw lekkim śniegiem, który spadł wczoraj późnym popołudniem, następnie silnym wiatrem, aż na końcu ponownie dał o sobie znać śnieg, tyle że tym razem padający już dużo bardziej intensywnie.
Z tego też powodu wiele pilskich dróg znajduje się w fatalnym stanie, a pracownicy firmy Altvater, która odpowiada za zimowe utrzymanie porządku na ulicach nie nadążają z odgarnianiem warstwy śniegu, która z każdą minutą jest coraz większa. Co gorsza, na drogach pod śniegiem znajduje się także lód, który znacznie utrudnia poruszanie się po Pile.
Wśród ofiar ataku zimy są m.in. pasażerowie MZK. Na przystankach spędzają oni obecnie średnio o 30-40 minut więcej niż powinni. Anna Kujawa, reprezentująca interesy miejskiego przewoźnika informuje jednak, że nie ma aktualnie skutecznego sposobu walki z opóźnieniami, dlatego prosi o cierpliwość wszystkich podróżujących po naszym mieście.
- Kierowcy dokładają wszelkich starań, aby zachować punktualność, jednak biorąc pod uwagę warunki pogodowe i bardzo śliską nawierzchnię dróg, na tą chwilę jest to niemożliwe. Mamy nadzieję, że w miarę możliwości kolejne ulice i tym samym przystanki (zatoki, pętle) będą odśnieżane i autobusy będą kursowały zgodnie z rozkładem. Prosimy pasażerów o wyrozumiałość w sytuacji opóźnień autobusów.
