Były negocjacje z bankami, przesunięcia rat kredytu i wiele zabiegów władz miasta. W końcu się udało i na nadzwyczajnej sesji wałeccy rajcy głosowali nad budżetem na rok 2014. Budżet przyjęto, ale samo głosowanie było co najmniej wyjątkowe.
Za budżetem głosowało tylko 5 radnych ugrupowania Wspólny Wałcz. Głosów sprzeciwu nie było i budżet przyjęto, ale aż 15 mandatów powędrowało w górę, gdy przewodnicząca rady zapytała, kto wstrzymuje się od głosu. To sprawia, że głosowanie było bardzo nietypowe. - To było głosowanie polityczne - mówi burmistrz Wałcza Bogusława Towalewska. Radni zaakceptowali poprawki do projektu budżetu i wydaje się, ze naturalnym byłoby przyjęcie budżetu.
Co dla burmistrz oczywistym, dla radnych już niekoniecznie, bo zdaniem Zbigniewa Wolnego - przewodniczącego klubów PO i "ORS Przyszłość" lepszy własny budżet, choćby najgorszy, niż uchwalony przez Regionalną Izbę Obrachunkową. - Wobec słabości tego budżetu, chcąc uniknąć interwencji RIO nie mieliśmy innego wyjścia. Musimy teraz spróbować zrealizować ten słaby budżet - mówi Zbigniew Wolny.
Do projektu nie byli także przekonani radni klubu "Alteranatywa". - Zabrakło nam dialogu. W budżecie nie zostały uwzględnione wszystkie nasze sugestie. Niestety nie znalazły się pieniądze na remont kina, a to naszym zdaniem potrzebna inwestycja. Nie zgadzamy się także z przyjętym harmonogramem budowy i remontu ulic. Ustalona kolejność nie jest dla nas zrozumiała - mówi Elżbieta Skoczylas, przewodnicząca klubu "Alternatywa".
W budżecie znalazło się miejsce na inwestycje, ale na małą skalę. Te najważniejsze to wspomniany remont dróg. Radni pytali jednak co z zadłużeniem i sprawami oświatowymi sugerując, że nowy budżet to działanie na przetrwanie. Dlatego też radni budżet nazywają zachowawczym. Niemniej jednak przyjęty projekt przewiduje 71 milionów złotych po stronie dochodów i 64 miliony złotych po stronie wydatków.
