325 przypadków dewastacji na całym obszarze swoich działań odnotowała w minionym roku spółka Enea Operator. Aż 24 z nich miały miejsce w rejonie dystrybucji Wałcz. Część to kradzieże oleju z transformatorów, które są traktowane jak bezpłatne stacje paliw, z których pozyskiwany jest olej do samochodów dieslowskich starszeg0 typu.
W całym poprzednim roku w północno-zachodniej Polsce Enea Operator przeznaczyła ponad 3 miliony złotych na usuwanie skutków kradzieży i dewastacji. Sporą część z tej kwoty trzeba było wydać w rejonie dystrybucji Wałcz, gdzie zdewastowano i rozkradziono elementy infrastruktury o łącznej wartości 71 120 złotych. Koszty przywrócenia infrastruktury do stanu pierwotnego były sześciokrotnie większe i na ten cel wydano łącznie wspomnianą na wstępie kwotę 430 tysięcy złotych.
Najczęœciej łupem złodziei padają uzwojenia transformatorów, przewody oraz olej transformatorowy, który później wykorzystywany jest m.in. do napędzania silników dieslowskich, chociażby w starszych samochodach.
Ryzyko towarzyszšce kradzieżom jest jednak ogromne i niekoniecznie mowa tu tylko i wyłącznie o konsekwencjach prawnych. Wyrządzając szkody w infrastrukturze energetycznej złodzieje ryzykują także własnym zdrowiem i życiem, a sporą grupę mieszkańców pozbawiają często na wiele godzin dostępu do prądu.
Same kradzieże infrastruktury były na tyle uciążliwe, że od pewnego czasu trzy urzędy regulacyjne – z branży telekomunikacyjnej, kolejowej i energetycznej – wspólnie pracują nad ograniczeniem tego procederu.