Choć od Średniowiecza dzielą nas wieki to w minioną sobotę naprzeciwko siebie stanęli wczesnośredniowieczni wojowie. Miejsce starcia było co najmniej nietypowe, bo doszło do niego na scenie Wałeckiego Centrum Kultury. Wszystko w ramach II warsztatów fechtunku bronią wczesnośredniowieczną.
Tych, którym średniowieczne starcia kojarzą się z chaotyczną bitką, a odtwórstwo scen bitewnych z uliczną bójką musimy rozczarować. O zwycięstwie nie decydowała odwaga i umiejętności pojedynczych wojów, ale skutecznie realizowana taktyka.
- We wczesnym średniowieczu ludzie często szli do boju w szyku. Zgranie decydowało o życiu, jeden drugiego chronił - mówi Robert Kraszczuk z Bractwa Rycerzy Bezimiennych w Wałczu.
Do walki używano mieczy, toporów, czy włóczni, których siłę rażenia i skuteczność porównać można do współczesnych karabinów maszynowych. Uczestnicy warsztatów ćwiczyli przy pomocy drewnianych imitacji. Na co dzień odtwórcy walczą jednak metalową bronią, która choć tępo zakończona, to bardzo niebezpieczna.
- Te uderzenia są powiedzmy zaznaczane. W ostatnim momencie się tak naprawdę wyhamowuje. Oczywiście zdarzają się wypadki, ale raczej rzadko, chyba częściej piorun człowieka trafia - tłumaczy Michał Ślączka z Bractwa Rycerskiego Grodu Sokoła ze Złocieńca.
Warsztaty zorganizowało Bractwo Rycerzy Bezimiennych, które już niedługo świętowało będzie swój mały jubileusz.
- W kwietniu minęło 10 lat. Przez ten czas przeszliśmy bardzo dużo, dużo przeżyliśmy, wiele pokazów zrobiliśmy. Będziemy mogli to zobaczyć na naszym dziesięcioleciu - mówi Bogumił Gruchot z Bractwa Rycerzy Bezimiennych w Wałczu.
To wszystko już 11. maja. Tymczasem jak zapowiadają członkowie bractwa w planach są już kolejne warsztaty fechtunku bronią wczesnośredniowieczną.
/Łukasz Kędziora/