W Mirosławcu już po raz drugi odbędzie się Dożynkowy Bal Dyni. Pierwowzorem jest serbski festiwal dyni, obchodzony już od wielu lat. Przygotowania właśnie ruszyły - do działkowców trafiły już pestki dyni wprost z północnej Serbii.
Działkowcy w Mirosławcu już rozpoczęli przygotowania do wrześniowego święta. Z pestek, które pochodzą z Serbii mają wyrosnąć ponad 300 kilogramowe dynie. W takie kolosy działkowcy jednak nie dowierzają.
- U nas jest inny klimat, gleba i czas wegetacji. Warzywa, które wyrosną z tych pestek na pewno będą większe, ale na aż tak ogromne chyba nie mamy co liczyć – mówi Janusz Beer, prezes zarządu ROD w Mirosławcu.
W Serbii nie tylko dynie są większe, ale i samo święto trwa dłużej, bo aż tydzień. Tradycja związana z sadzeniem dyń i przygotowywaniem najrozmaitszych przetworów przekazywane są już najmłodszym.
- To jest prawdziwy festiwal, w czasie którego przygotowujemy potrawy, które później wszyscy degustują. Jest także miejsce na dobrą zabawę – mówi Danko Protić, jeden z pomysłodawców „Dożynkowego Balu Dyni”.
Wszystkie te elementy odnajdziemy i na święcie dyni w Mirosławcu. Dodatkowo zostanie ono połączone z tradycyjnymi dożynkami, które powoli tracą na znaczeniu.
- Szukamy alternatywy dla święta plonów, do którego rolnicy przywiązują coraz mniejszą wagę. Stąd też pomysł na te pomarańczowe dożynki, w które zaangażowani są także działkowcy – mówi Piotr Pawlik, burmistrz Mirosławca.
Podczas tegorocznego święta dyni oprócz strawy dla ciała, czyli licznych przetworów i potraw, przygotowano także strawę dla ducha.
- Kończymy rozmowy z zespołem Kozak System z Ukrainy i możemy powiedzieć, że to właśnie on zagra na naszym dyniowym święcie. Oprócz tego stawiamy na folklor, co oznacza, że nie zabraknie muzyki ludycznej – mówi Anna Dzida, dyrektor Ośrodka Kultury w Mirosławcu.
Na te wszystkie atrakcje przyjdzie nam poczekać do 6. września.