Dwaj piloci ewakuowali się z szybowców po zderzeniu, do którego doszło nad Piłą. Jeden z mężczyzn nie przeżył, zmarł po upadku na ziemię. Nie rozpiął mu się spadochron.
Do zdarzenia doszło w niedzielę przed godziną 13.
- Z Placu Zwycięstwa zauważyliśmy na niebie spadochron. Nikt nie wiedział o co chodzi, myśleliśmy, że to jakiś pokaz w ramach zawodów szybowcowych. Chwilę później otrzymaliśmy informację o zderzeniu szybowców. Ruszyliśmy na miejsce, w którym spadł jeden z pilotów, na ulicę Sikorskiego - mówi Michalina Pieczyńska, reporterka TV Asta, która była na miejscu wypadku.
- Byłam na działce, gdy usłyszałam huk, jakby piorun strzelił. Zobaczyłam w powietrzu wirujący fragment skrzydła. I spadający prosto w dół szybowiec - relacjonuje kobieta będąca świadkiem zdarzenia.
Pilot wylądował na spadochronie przy budynku Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, był ranny i zakrwawiony. Strażacy udzielili mu pierwszej pomocy, niedługo później przewieziony został do szpitala.
Fragment szybowca, który odpadł o maszyny po zderzeniu, spadł na ziemię, wprost na przechodnia. Na razie nie wiadomo jakich obrażeń doznała ta osoba i czy potrzebowała opieki medycznej.
Drugi z pilotów miał mniej szczęścia. Po zderzeniu wyskoczył z szybowca, ale nie rozpiął mu się spadochron. Spadł na parking przy al. Wojska Polskiego. Zginął na miejscu. Jego maszyna runęła na wzgórze przy al. Wojska Polskiego, w pobliżu rozdzielni prądu.
Na miejscu jest już prokurator oraz przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Przypomnijmy, że wczoraj również doszło do zderzenia szybowców.