Krótko po tym, jak w sprawie afery z podsłuchiwaniem członków rządu zaczęło pojawiać się nazwisko Maksa Kraczkowskiego, pilski poseł wydał oświadczenie. Oto jego treść:
W związku z publikacjami odnoszącymi się do ewentualnych źródeł pochodzenia ujawnionych przez tygodnik „Wprost” nagrań rozmów prowadzonych w ekskluzywnych, warszawskich restauracjach przez polityków i ludzi tzw. obozu władzy, jednoznacznie stwierdzam, że moja wiedza w sprawie ogranicza się do informacji uzyskanych z mediów.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem skrytego nagrywania osób nie mających świadomości utrwalania treści ich rozmów.
Jednocześnie, niezależnie od mojej znajomości z red. Piotrem Nisztorem podkreślam, że działania dziennikarzy ukazujących społeczeństwu patologie toczące szeroko pojmowaną sferę władzy mieszczą się w interesie publicznym".
Pilski wątek w „aferze podsłuchowej” pojawił się wczoraj po tym, jak portal gazeta.pl zasugerował, że w sprawę nielegalnych nagrań rozmów członków rządu może być zamieszany pilski poseł Maks Kraczkowski, powołując się na przecieki z ABW.
Kraczkowski od początku wszystkiemu zaprzeczał. Przyznawał jedynie, że zna dobrze Piotra Nisztora.