Po siedmiu miesiąc przerwy spowodowanej kontuzją łokcia wrócił na ring - Krzysztof Głowacki z Wałcza pokonał jednogłośnie na punkty reprezentanta Belgii, Ismaila Abdoula podczas gali zorganizowanej w Rzeszowie. Dla pierwszego zawodnika rankingu federacji WBO cruiser zwycięstwo nad tak doświadczonym rywalem będzie szansą na walkę o tytuł mistrzowski wspomnianej kategorii.
Popularny “Główka” już po raz trzeci doznał tej samej kontuzji. Ostatnia wykluczyła wałczanina z udziału w galach bokserskich na blisko siedem miesięcy. Pierwszym sprawdzianem bokserskich umiejętności po powrocie na ring był pojedynek z doświadczonym Ismailem Adbulem, zawodnikiem, który mierzył się z takimi pięściarzami jak David Haye czy Marco Huck.
Wałczanin zwycięstwem po jednogłośnym werdykcie sędziowskim (80:72, 79:74 i 80:74) pokazał, że po kontuzji nie ma śladu i jest gotowy na walkę o pas mistrzowski.
– Bardzo się cieszę, że zdrowie powróciło. Po kontuzji nie ma śladu, podczas walki nie czułem żadnego bólu – mówi pięściarz z Wałcza.
Krzysztof Głowacki jest obecnie zawodnikiem numer 1 rankingu kategorii junior ciężkiej. Przed Głowackim szansa na walkę o pas mistrzowski. Aby jednak tak się stało mistrz wspomnianej kategorii wagowej Marco Huck musi zdecydować się na walkę z Polakiem.
– Wszystko zależy od promotorów Hucka. Ja potrzebuje maksymalnie dwa miesiące na przygotowania do tego pojedynku. Marco ma możliwość wyboru przeciwnika z pierwszej piętnastki rankingu. Na mnie jeszcze się nie zdecydował – dodaje pięściarz.
Mistrz wagi junior ciężkiej nie będzie mógł jednak unikać konfrontacji z wałczaninem w nieskończoność. Po dwóch dobrowolnych obronach tytułu, trzeci pojedynek musi odbyć się z pierwszym zawodnikiem kategorii. W tym wypadku jest to Krzysztof Głowacki, który - jeśli dojdzie do tej walki - miejmy nadzieję sprawi swoim kibicom ogromną radość zdobywając tytuł mistrza świata.
