Tuż po godzinie 10.30 cztery jednostki straży pożarnej popędziły w kierunku Philipsa. Alarm wywołało zgłoszenie z monitoringu pożarowego.
- Na miejscu okazało się, że alarm był fałszywy - mówi Zbigniew Szukajło, rzecznik PSP w Pile. - Doszło do niego prawdopodobnie przez przypadkowe włączenie instalacji przeciwpożarowej.
Taka informacja pojawia się automatycznie na pulpicie dyżurnego strażaka. Ochroną przeciwpożarową za pośrednictwem monitoringu objętych jest kilkadziesiąt miejsc w Pile - część obowiązkowo, a część właścicieli dobrowolnie zdecydowało się na takie rozwiązanie.
Strażacy dokładnie sprawdzili miejsce, z którego przyszła informacja o pożarze. Żadnego zagrożenia nie było. W tej chwili pracownicy Philipsa sprawdzają, co było przyczyną włączenia się alarmu.