W Wałczu odbyła się debata przedwyborcza. Gośćmi debaty byli kandydaci na stanowisko burmistrza Wałcza: Piotr Gembicki, Jerzy Goszczyński, Marek Matela, Paweł Suski, Bogusława Towalewska i Jolanta Wegner. Debatę prowadzili: Piotr Gadzinowski i Piotr Kurzyna.
Debata składała się z trzech rund. W pierwszej kandydaci przedstawili swoje programy, w drugiej na wzajem zadawali sobie pytania, a w trzeciej - odpowiadali na pytania dziennikarzy.
PAWEŁ SUSKI: Jestem przedsiębiorcą, a nie urzędnikiem. Od 2002 roku pełnię funkcję posła. Jeśli zostanę wybrany to możecie się spodziewać, że przystąpię do realizacji kilku głównych zadań. Przede wszystkim rozwoju przedsiębiorczości na bazie specjalnej strefy ekonomicznej. Wałcz może się rozwijać w kierunku przemysłu metalowego. Kolejnym elementem jest rozwój turystyczny, mamy aż pięć jezior, a nie mamy ani jednego campingu, czy pola namiotowego. Rozwój turystyki zainicjuje powstanie nowych miejsc pracy. Nie rozumiem dlaczego do tej pory nie mamy zagospodarowanego półwyspu. Kolejnym zadaniem jest rozwój przetwórstwa rolno-spożywczego.
JOLANTA WEGNER: Jestem rodowitą wałczanką, pedagogiem. Byłam dyrektorem szkoły, odpowiadałam za oświatę w gminie, przez 5 lat byłam zastępcą burmistrza Zdzisława Tuderka. W tym roku postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Chcę odpolitycznić samorząd. Jako burmistrza Wałcza zajmę się finansami miasta, mam na to pomysł. Nie poprzez rolowanie kredytów i kreatywną księgowość, ale przez sprzedaż mienia komunalnego i mądrą politykę finansową. Zawsze będę blisko ludzi. Po trzecie zrewiduję bardzo wysokie ceny za wodę, ścieki, ciepło i wywóz nieczystości. To są sprawy na najbliższy rok.
PIOTR GEMBICKI: Urodziłem się w Poznaniu i tam skończyłem studia. Zwiedziłem trochę świata, Europy i wiem jak sprawić, by miasta były przyjazne dla obywateli. Moje cele to aktywizacja społeczeństwa i budowanie społeczeństwa obywatelskiego, moim zdaniem to niezagospodarowany obszar w tym mieście. Rozwój tej części społeczeństwa pozwoli na wzrost tego miasta. Kolejna ważna sprawa to poszukiwanie nowych inwestorów, musimy jednak pamiętać o pracodawcach którzy już w mieście funkcjonują.
MAREK MATELA: Urodziłem się w Wałczu i tu mieszkam. Chciałbym by mój syn został tu w Wałczu. Wałcz i wałczanie oczekują zamian. Mam wrażenie, że w Wałczu zapomina się o ludziach młodych. Gdzie ci młodzi ludzie mają budować doświadczenie i się rozwijać. Tu w Wałczu, czy innym mieście. Pełniąc funkcję wiceburmistrza wiele spraw udało mi się zrealizować. Między innymi galę boksu, którą dziś wspominają media w całej Polsce. Przez rok dobrze przygotowałem się do pełnienia funkcji burmistrza. Głosując na mnie wybieracie nową jakość samorządu.
BOGUSŁAWA TOWALEWSKA: Nie jestem rodowitą wałczanką, ale to miasto kocham, bo weszłam w nie rodzinnie i zawodowo. Zajmowałam się działalnością oświatową i działalnością w firmie. Byłam posłem na Sejm, radną powiatu. Myślę, że nikt z kandydatów nie posiada takiej wiedzy i doświadczenia jak ja. Chciałam zaproponować zrównoważony rozwój miasta. Żeby rozwijał się przemysł, ale i usługi. Żeby rozwijała się turystyka. Potrzebujemy większy nacisk postawić na promocję miasta, promocję marki Wałcz. By to zrobić, potrzebne są środki unijne. Udało mi się zmniejszyć zadłużenie Wałcza na tyle, że będziemy mogli starać się do dotacje unijne. Warto głosować na ludzi sprawdzonych, a do takich należę.
JERZY GOSZCZYŃSKI: Urodziłem się w Bydgoszczy. Studiowałem w Gdańsku, a po żonę pojechałem do Krakowa. W Wałczu się jednak zakochałem i tu jestem. Byłem aktywny od lat 80-tych gdy zakładałem koło Solidarności. Później działałem w samorządzie miejskim, byłem radnym. Teraz również pracuję jako wicestarosta w powiecie wałeckim. Potrzebna nam jest przede wszystkim współpraca. Ani samorząd miejski, ani powiatowy same nie osiągną sukcesu. Razem możemy zdziałać wiele. Wałcz to nie tylko przedsiębiorcy, choć miejsca pracy są bardzo ważne. Wałcz to również ludzie, którzy są już w drugiej połowie życia. Zależy mi by mogli rozwijać swoje zainteresowania i mogli czuć się bezpiecznie.
Rozpoczyna się druga runda.
J.G.: Wszyscy uznajemy, że Wałeckie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości to dobry krok. Jak wygląda obecnie stan WCWP?
B.T.: Udzielamy przedsiębiorcom bieżących informacji związanych z prawem, konkursami. Spotykamy się z nimi, gdy taka potrzeba istnieje. Jest jeszcze wiele do zrobienia, ale ta współpraca źle się nie układa. Sama byłam inicjao
B.T.: Czy przed naszym miastem istnieje wizja zmniejszania zatrudnienia nauczycieli? Jak ten problem rozwiązać?
J.G.: Dzieci jest w tej chwili mniej, natomiast na szczęście są pewne sygnały, że lokalnie dzieci przybywa. Czy dzisiaj reorganizacja sfery oświaty musi łączyć się ze zwolnieniami nauczycieli - nie musi. Daliśmy tego przykład, podejmując działania jako powiat, bez potrzeby zwolnień.
M.M.: Jak widzi pan rozwój sportu w Wałczu?
P.G.: Sport to mój "konik". Co zrobić, by to miasto było dalej sportowe? Na pewno postawić na rozwój dyscyplin wodnych. Wałcz to miejsce, gdzie mamy wiele jezior. Mnie marzyłoby się by rozwinąć tu sport motorowy.
P.G.: Co by pan zrobił, by zaktywizować nestorów tego miasta - seniorów?
M.M: Młodzież jest przyszłością tego miasta, ale bez dojrzałych obywateli rozwój nie jest możliwy. Wsparcie starszych osób pomaga młodym ludziom. Chciałbym, aby Wałcz był miastem dla pokoleń, by ludzie starsi mieli czas dla siebie i bezpieczne życie w pięknym Wałczy.
J.W.: Dlaczego pan poseł nie chce być już posłem?
P.S.: Funkcję posła pełnię 7 lat natomiast spotykam się z mieszkańcami miasta i mam poczucie, że potrzebuję mnie tutaj. Postrzegamy nasze miasto, jako zatrzymane w rozwoju. Inne miasta nam "odjechały". Wałcz potrzebuje menadżera, a nie urzędnika. Mając bogate doświadczenie będę dobrym menadżerem.
P.S.: Na czym ma polegać niepolityczne funkcjonowanie burmistrza, które pani zapowiada, skoro burmistrz z politykami musi funkcjonować?
J.W. Politykę rozumiem jako dobro wspólne, a nie interesy partyjne. Samorządność to służba, burmistrz musi służyć ludziom.
B.T.: Startuje pan również do rady powiatu, która funkcja jest dla pana ważniejsza?
M.M.: Czy ktokolwiek mieszkańców mojego miasta widział materiał wyborczy, w którym przedstawiam się jako kandydat na radnego? Oczywiście funkcja burmistrza jest priorytetowa.
M.M.: Bardzo często mówi pani, że ma pomysł na rozwój miasta. Przez cztery lat nie zobaczyliśmy nic. Jak będzie przez kolejne cztery lata?
B.T. Dwa lata temu sytuacja naszego miasta była bardzo trudna. Udało mi się wprowadzić program naprawczy. Udało mi się również ukończyć inwestycje. Gdy spłaciliśmy długi mamy realną wizję do podnoszenia różnych zagadnień związanych z rozwojem miasta.
P.G.: Jak pani jako burmistrz rozwiązałaby problem problemu ze znajdowaniem pracy przez ludzi młodych?
J.W. Pracuję w szkole, gdzie nie ma praktycznie żadnego emeryta, zatrudnieni są ludzie młodzi. Na początek na zastępstwo, prowadzą indywidualne projekty.
J.W.: W jaki sposób jako burmistrz wprowadzi pan kartę dużej rodziny? W Wałczu ona nie działa tak jak powinna.
P.G.: Po pierwsze, najważniejszy jest człowiek. Należy temu człowiekowi pomagać. Żaden obywatel nie może czuć się zaniedbany.
P.S.: Jakie ma pan pomysły na pozyskiwanie nowych inwestorów?
J.G.: Dobra współpraca jednostek samorządu z przedsiębiorcami jest bardzo ważna. Przedsiębiorcy muszą czuć, że są tu potrzebni. Musimy sprawić by obecni już na rynku czuli się dobrze i bezpiecznie.
J.G.: Jak ocenia pan politykę mieszkaniową Wałcza?
P.S.: Istotną rzeczą jest oferta dla odbiorców indywidualnych. Niezbędne jest przygotowanie terenów na sprzedaż i uzbrojenie dróg. Od kilkunastu lat nie wybudowano w Wałczu mieszkania komunalnego. Nie ma polityki mieszkaniowej w tym mieście, a to jest jeden z moich priorytetów.
M.M.: Jak zamierza pani obniżyć opłaty za wodę i ścieki?
J.W.: prawie 30-procentowa podwyżka za wodę i ścieki to bardzo dużo. Przyczyna tkwi, że budowle, które zostały wybudowane, zostały obciążone podatkiem, za który płacą teraz mieszkańcy Wałcza.
J.W.: Czy tylko młodość i roczne doświadczenie na stanowisku wiceburmistrza wystarcza, by mógł pan pełnić funkcję burmistrza?
M.M.: O tym kto zostanie burmistrzem zdecydują mieszkańcy. Uważam, że mam najwięcej energii i dość doświadczenia by dobrze pełnić tę funkcję.
P.G.: Jak scharakteryzuje pan mieszkańca Wałcza?
J.G.: Wałczanina zawsze sobie kojarzę z dużą aktywnością, przedsiębiorczością, że potrzebował zawsze tylko tyle, by mu nie przeszkadzać, by mógł dobrze funkcjonować.
Trzecia runda debaty. Teraz pytania kandydatom zadawali dziennikarze.
Co najbardziej odpowiada panu w sposobie zarządzania miastem przez obecne władze?
P.S.: Pytanie jest bardzo trudne. Rozpoczynaliśmy współpracę dwa lata temu. Nie układała się ona dobrze. Mam mnóstwo zastrzeżeń do sposobu zarządzania miastem przez panią burmistrz. Jest bardzo wiele błędów, nie mogę znaleźć nic pozytywnego.
Jak pani wyobraża sobie przyszłość wałeckiej pomocy społecznej?
J.W.: Już dawno powinna nastąpić zmiana, by pracownicy ośrodków pomocy społecznej nie byli urzędnikami i mieli możliwość wychodzenia do ludzi. Wyobrażam sobie, że będzie więcej pracowników socjalnych, minimum dokumentacji, więcej serca wkładanego w pracę.
Nie każdy jest zadowolony z działalności miejskich spółek, jak pan ocenia ich działalność?
P.G.: Mieszkam tu od pięciu lat i mnie osobiście praca miejskich spółek nie przeszkadza. Nie widzę złych tendencji w działaniu tych spółek. Gdy wygram wybory z pewnością zgłębię ten temat.
Wielu zarzuca panu, że pańskie zaplecze jest nieliczne. Kogo widziałby pan po wyborach na kluczowych stanowiskach w urzędzie?
M.M.: Jeśli moje zaplecze jest niewielkie, a mój komitet wystawia kandydatów do wszystkich gmin i powiatów to ta ocena jest nietrafiona. Nie będę kierował się kluczem partyjnym, sympatiami, ale aktywnością ludzi.
Dwa lata temu startując na burmistrza przedstawiła pani sposób na wzbudzenie turystyki poprzez stworzenie jednolitego produktu turystycznego. Do tej pory nikt o nim nie słyszał...
B.T.: Stan miasta był dramatyczny i musiałam na jego ratowaniu się skupić. Nie jest tak, że nie podjęłam żadnych kroków do stworzenia jednolitego produktu turystycznego. Prace trwają, ale to zadanie na przyszły czas.
Poprzednio startował pan z list PO teraz PiS, skąd taka zmiana poglądów?
J.G: To nie zmiana poglądów, bo moje poglądy się nie zmieniają. Wystawiłem swój komitet wyborczy do rady miasta i uzyskałem poparcie PiS. Doszedłem do wniosku, że wspólne sprawy programowe i wspólne niektóre poglądy na funkcjonowania miasta mogą znaleźć wspólny mianownik.
W starostwie był pan odpowiedzialny m.in. za oświatę. Jakie reformy wprowadzi pan w tym zakresie w mieście?
J.G.: Przede wszystkim rozwiązanie problemu demografii. Zlikwidowanie konkurencji pomiędzy gimnazjami i szkołami podstawowymi.
Czy coś się zmieniło w dobrej ocenie zarządzania miastem przez Zdzisława Tuderka?
B.T.: Burmistrz Tuderek był wizjonerem i zrobił wiele dobrego. Pracował w czasie, gdy była potrzeba zaciągania kredytów, dziś mamy czas spłacania. Uważam, że jego zastępcy zbyt mało wsparli burmistrza, gdy chorował. Dla mnie był przyjacielem wzorem i nadal tak jest.
W swojej kampanii mówi pan , że nie chce niczego obiecywać. Boi się pan spełniać obietnice? Może coś chce pan jednak obiecać?
M.M.: Wszyscy mieszkańcy mają już dość obietnic ze wszystkich stron. Dwa lata temu, jako jedyny z kandydatów nie obiecałem nic poza ciężką pracą. Nie można obiecać złotych gór. Trzeba uporządkować obecne sprawy, dopiero później po rozmowach z mieszkańcami będziemy mogli przystąpić do działania.
Wszędzie spółki zajmujące się transportem miejskim przynoszą straty. Czy autobusy wałeckie mogą wozić wałczan za darmo?
P.G.: Tak, to jedynie kwestia rozwiązań systemowych. Są miasta gdzie komunikacja wozi tylko mieszkańców miasta za darmo. W Wałczu też jest to możliwe.
W latach 2009-2012 prowadzone inwestycje ze środków unijnych. Była pani wtedy wiceburmistrzem. Dziś trzeba oddawać pieniądze. Kto jest temu winien?
J.W.: Nie chciałabym nikogo winić. To był czas bardzo ciężkiej pracy. Było 70 inwestycji na kwotę ponad 70 milionów. Być może wydział inwestycji był obsadzony zbyt małą ilością osób. Ale de facto za to wszystko odpowiada sekretarz miasta.
Jest pan jednym z kilkudziesięciu parlamentarzystów w Polsce, którzy zdecydowali się na wzięcie udziału w kampanii wyborczej. Walczy pan o burmistrza. Niektórzy nazywają to ucieczką, czy niedotrzymywaniem umowy z wyborcami. Jak pan to skomentuje?
P.S.: Dwa lata temu pytał mnie pan dlaczego nie kandydowałem na stanowisko burmistrza. Odpowiedziałem, że nie mógłbym zawieść wyborców. Wiele spraw było do zrobienia, m.in. budowa obwodnicy. Dziś nastał czas, w którym to jest moment, w którym muszę odejść z Warszawy, bo moje miasto mnie potrzebuje. Warszawa jest wielkim miastem, ale chyba dla mnie za dużym.
Podczas trwania debaty prowadzony był sondaż wyborczy. Głosować można było za pośrednictwem wiadomości SMS. Ostatecznie wyniki ułożyły się następująco: Bogusława Towalewska - 33,8 proc., Marek Matela - 31,65 proc., Paweł Suski - 14,39 proc., Jerzy Goszczyński - 9,71 proc., Jolanta Wegner - 9,35 proc., Piotr Gembicki - 1,02 proc. Całkowity dochód z akcji SMS-owej przeznaczony zostanie na cel charytatywny.