Wielu rodziców w okresie świąteczno-noworocznym w dni, które nie były wolne od pracy, miało problem pod czyją opieką pozostawić dzieci.
Pomoc miały oferować placówki oświatowe, które miały w tym czasie zapewnić dzieciom opiekę, o czym przed świętami w liście otwartym przypomniała rodzicom minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska.
Zimowa przerwa świąteczna rozporządzeniem ministra, została ogłoszona od 22 do 1 stycznia ubiegłego roku. Wielu dyrektorów skorzystało też z prawa do odwołania lekcji 2 i 5 stycznia. Jednak dyrektor szkoły miał obowiązek zapewnić dziecku opiekę w placówce w czasie przerwy świątecznej.
Tak było w przypadku Zespołu Szkół nr 2 im. Królowej Jadwigi w Pile. Choć konieczność otwarcia placówki nie budziła zastrzeżeń dyrekcji to sam list otwarty minister MENu już tak. List miał przypominać o czymś, co dla nauczycieli jest oczywiste. W przepisach nie zostało nic zmienione. Zdaniem dyrektora nastawianie rodziców przeciwko nauczycielom oraz nakłanianie ich do "donoszenia" na placówki, które nie wywiązały się z obowiązku jest nieodpowiednie, a tak właśnie można odebrać wystosowany list otwarty.
W ZS2, ze względu na wstępne deklaracje rodziców, szkolna świetlica funkcjonowała od godz. 8.00 do 16.00, zapewniając opiekę trzech nauczycielek zmieniających się co godzina. Jednak frekwencja wśród dzieci była znikoma. Zachodzi więc pytanie czy otwieranie szkół dla kilkorga dzieci miało jakikolwiek sens?
W innych szkołach te dwa dni wolne uczniowie będą musieli odrobić. Największy problem z otwarciem placówek miały jednak szkoły w małych miejscowościach, gdzie oprócz otwarcia samej placówki i zapewnienia uczniom opieki, dzieciom trzeba było również zorganizować transport i najczęściej te szkoły w okresie przerwy świątecznej były zamknięte.
