Wyczekana i bacznie obserwowana – pilska starówka, to miejsce, jakiego w powojennej Pile zawsze brakowało. Dziś, gdy powstaje, mieszkańcy miasta przyglądają się jej uważnie. Jedni zachwyceni jej rodzącym się pięknem, inni zdziwieni nowoczesnym wykończeniem w przypominające świetlne miecze latarnie.
Kraków, Warszawa, Toruń, Sandomierz – każde z tych miast może pochwalić się piękną starówką. A Piła? Do niedawna niestety nie. Ale już niedługo to się zmieni, a właściwie ta zmiana już się dokonuje, bo starówka to to, za czym pilanie tęsknili. - Tak jak człowiek nie może żyć bez serca, tak wielki obszar nie może być bez swojego rdzenia – mówi Roman Chwaliszewski, kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Poznaniu.
I na ten "rdzeń" pilanie czekali, a teraz, gdy powstaje, bacznie mu się przyglądają. Przyglądają i komentują... – Starzy nie mogą się pogodzić, że to tak wygląda, ale dla młodych to elegancko - mówi zapytany przez nas starszy mężczyzna.
Bo elegancja owszem, ale niektórym z przechodniów nie do końca pasuje połączenie elementów, które składają się na powstającą starówkę – stare kamienice o pięknie odnowionych elewacjach i współczesne latarnie. – Nowoczesność i starówka, te słowa do siebie nie pasują – mówi młody mężczyzna zapytany, czy podoba mu się zaproponowane przez projektanta połączenie.
Bo nie trzeba długo szukać, żeby się przekonać, że można. Można wkomponować zarówno latarnie, ławki, jak i kosze na śmieci tak, aby miejsce nie straciło charakteru retro – najlepszym przykładem jest tu Park Miejski. – Tu i ówdzie dochodzą mnie słuchy, że elementy techniczne, które pojawiły się w tym miejscu sprawiają, że miejsce to ma zbyt nowoczesny charakter – przyznaje Roman Chwaliszewski.
A przecież z założenia starówka to miejsce, od którego oczekuje się zachowania klimatu sprzed wieków. O klimat ten nawet Kraków musiał stoczyć bitwę, wyznaczając obszar, w którym nie można dowolnie zawieszać szpecących miasto reklam. – Regulacja ta wprowadziła ograniczenia w zakresie montowania reklam, anten telewizyjnych, neonów i dużych płacht reklamowych - mówi Filip Szatanik z Urzędu Miasta Krakowa.
Może to jest dobry pomysł, bo są miejsca w naszym mieście, które już zaczynają je bardziej szpecić, niż zdobić. Wystarczy się przecież przespacerować odcinkiem alei Wojska Polskiego od budynku poczty do skrzyżowania z ul. Budowlanych wzdłuż pasażu handlowo-usługowego, który obficie upstrzony jest reklamami. Z pytaniem, czy miasto rozważa wprowadzenie takich obostrzeń na nowej starówce, zwróciliśmy się do Ratusza. Niestety, jak nas poinformowano, nie ma on stanowiska w tej sprawie. Ma się ono jednak wykrystalizować w przyszłym tygodniu, kiedy to zostanie zorganizowana konferencja prasowa w tej sprawie.
Pozostaje mieć zatem nadzieję, że nawet jeśli Miasto nie wprowadzi żadnych regulacji estetycznych, mieszkańcy i przedsiębiorcy pracujący w tym miejscu sami zadbają o jego niezwykły charakter.