Nieznany mężczyzna groził śmiercią dyrektorowi pilskiego szpitala i dyspozytorowi medycznemu.
W niedzielę dziennikarz dyżurny naszej stacji odebrał telefon z pogróżkami. W wulgarny sposób mężczyzna groził śmiercią dyrektorowi pilskiego szpitala oraz dyspozytorowi medycznemu. Nakazał dziennikarzowi powtórzyć te groźby adresatom. - Możemy się domyślać, że jest to powiązane ze sprawą śmierci w Połajewie, ponieważ ten człowiek groził nie tylko dyrektorowi, ale także dyspozytorowi medycznemu z Piły - mówi Jakub Ćwirlej, dyrektor programowy TV Asta.
W miniony weekend ogólnopolskie media podchwyciły temat z Połajewa. Nasza telewizja jako pierwsza informowała o śmierci mieszkanki tej miejscowości. 43-latka skarżyła się na silne bóle w klatce piersiowej. Syn kobiety trzykrotnie wzywał karetkę. Ostatecznie kobieta trafiła do szpitala w Czarnkowie. Nie udało się jej uratować.
Dyspozytor z którym rozmawiał syn zmarłej jest z Piły. Bo tu w centrum odbierane są telefony alarmowe 112 z całej północnej Wielkopolski.
Dyrektor szpitala nie chce odnosić się do tych pogróżek, ale zapowiedział, że sprawę zgłosi policji. Funkcjonariusze ścigają sprawcę pogróżek na wniosek pokrzywdzonego. - Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę, a groźba ta wzbudza obawę spełnienia, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat - przypomina sierż. sztab. Żaneta Kowalska, rzecznik prasowy pilskiej policji.
Nie powinno też być trudności z namierzeniem takiej osoby. Dziś trudno o anonimowość w świecie wirtualnym. - Wiele osób zapomina, że tak samo, jak w internecie, tak i w sieci komórkowej nie jesteśmy anonimowi. Operatorzy zbierają wszelkie informacje na temat lokalizacji wykonywanych połączeń i sms-ów, także osoba jest bardzo prosta do namierzenia - mówi Grzegorz Sasin z Asta Net.
Tymczasem sprawę śmierci mieszkanki Połajewa wyjaśnia prokuratura w Trzciance. Na razie prowadzone jest śledztwo w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek.