20 milionów złotych kosztowała modernizacja linii kolejowej Wałcz-Kalisz Pomorski-Ulikowo. Od zakończenia pracy minęły dwa lata, a na 50 km długości z 100-kilometrowej trasy prędkość ograniczono co najmniej o połowę. Torowisko jest w opłakanym stanie. Miłośnicy kolei biją na alarm, a PKP uspokaja. Jednak widmo ponownego – chociażby tymczasowego – zamknięcia połączeń, wcale nie wydaje się być zupełnie abstrakcyjne.
Tory linii kolejowej nr 403 na odcinku między Wałczem a Kaliszem Pomorskim wyglądają po prostu tragicznie.
- Luźne śruby, krzywe szyny. To widzi każdy, kto stoi na torowisku, nie trzeba być ekspertem – mówi jeden z pasjonatów kolei, który się z nami skontaktował.
- To zaledwie początek długiej listy – mówi drugi z mężczyzn. Obaj chcą zachować anonimowość, bo się obawiają. Mówimy o linii kolejowej, na której modernizację na odcinku Wałcz-Kalisz Pomorski wydano blisko 20 milionów złotych. Prace zakończyły się dwa lata temu.
- Głównym celem tej modernizacji było wykonanie takich prac, które przywrócą ruch kolejowy na zamkniętym wcześniej odcinku linii między Wałczem a Kaliszem Pomorskim. Te prace zostały wykonane i linia w tej chwili jest przejezdna. Pociągi mogą jeździć bezpiecznie. Są oczywiście pewne odcinki na których są wprowadzone ograniczenia prędkości, ale na pozostałej części tej linii jest to 100 kilometrów na godzinę – wyjaśnia Zbigniew Wolny, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe.
Tyle, że prędkość 100 km/h obowiązuje tylko na połowie modernizowanego odcinka linii kolejowej. A patrząc na tory, trudno uwierzyć, że można po nich jeździć bezpiecznie.
- Szkoda tych naszych szynobusów. One naprawdę dużo kosztowały, a mimo tego że są wprowadzone ograniczenia to i tak one się niszczą – mówi Waldemar Piotrowicz, maszynista.
Szkoda i to bardzo, zwłaszcza, że za 10 szynobusów bydgoskiej PESY urząd Marszałkowski w Szczecinie zapłacił 150 milionów złotych. Składy zwalniają w wyznaczonych miejscach, komfort podróży maleje, jej czas się wydłuża, a uszkodzenia się pogłębiają.
- Linia i tak niszczeje, chociaż jeżdżą po niej głównie pociągi osobowe, a nie towarowe – dodaje jeden z miłośników kolei.
Rzecznik zapewnia, że usterki są na bieżąco usuwane, a historia tym razem się nie powtórzy i połączenie, które przywrócono niedawno, bo w 2012 roku, nie zostanie zawieszone, nawet tymczasowo. Mimo tego obawy nadal są.
- To brzmi przerażająco. My tak długo czekaliśmy na to połączenie kolejowe ze Szczecinem i Piłą. Przecież do stolicy naszego województwa jeżdżą nie tylko studenci, ale i mieszkańcy całego regionu, chociażby do lekarza – mówi Bogusława Towalewska, burmistrz Wałcza.
Co prawda PKP PLK nie potwierdza tych informacji, ale nieoficjalnie udało nam się ustalić, że dwa tygodnie temu na wysokości Tuczna prawie doszło do wykolejenia pociągu, a teraz w tym miejscu wprowadzono ograniczenie prędkości. Trudno też sobie wyobrazić naprawę jednotorowej linii na ponad 50-kilometrowym odcinku bez - choćby tymczasowego - zawieszenia połączeń.