Policjanci z Wielenia ujęli na gorącym uczynku 33-letniego podpalacza. Od czerwca ubiegłego roku mężczyzna podpalał budynki na terenie Miałów.
Do pierwszego zdarzenia doszło w nocy z 10 na 11 czerwca ubiegłego roku w Miałach - zapalił się budynek przy ul. Fabrycznej, należący do Urzędu Miasta i Gminy Wieleń. Był to pustostan, w którym czasami nocowali bezdomni. Tym razem na szczęście nikogo tam nie było. W akcji gaśniczej brały udział jednostki z Czarnkowa, Wielenia i Miałów.
Kolejne zgłoszenie wieleńscy policjanci otrzymali 16 lipca. Około godz. 3.00 w nocy w Miałach przy ul. Fabrycznej spłonęła szopa. - Z pożarem walczyło siedem zastępów straży pożarnej - naprzeciwko stoi wielorodzinny budynek. Mieszkańców poproszono nawet o opuszczenie domów i oddalenie się na bezpieczną odległość. Nikt w pożarze nie ucierpiał, a jeden ze świadków zeznał, że tuż po północy ktoś podpalił fotel stojący za szopą, ale ugasili go razem z sąsiadem. Jak im się wydawało, sprawca wrócił i podpalił szopę z drugiej strony - wspomina Wojciech Michałkiewicz, rzecznik KPP w Czarnkowie. Po zakończeniu akcji gaśniczej ewakuowani wrócili do swych mieszkań.
25 stycznia tego roku ponownie na ul. Fabrycznej w Miałach, cztery zastępy strażaków gasiły drewniany budynek gospodarczy. W budynku składowano drewno na opał. Właścicieli o pożarze poinformował sąsiad. Swoje straty ocenili na 1.000 zł.
Miesiąc później mieszkaniec ul. Fabrycznej w Miałach zgłosił usiłowanie podpalenia gołębnika. - Mężczyzna zauważył ogień w budynkach gospodarczych. Palący się kawałek drewna włożony został między drzwi, a futrynę gołębnika. Mężczyzna sam ugasił ogień. Nie wiedział jednak, kto mógł dokonać podpalenia - wyjaśnia Wojciech Michałkiewicz.
Sprawa wyjaśniła się 28 marca. Około godz. 20.00 policjanci z Wielenia pojechali do Miałów, gdzie zgłoszono usiłowanie wtargnięcia na teren prywatnej posesji. - Świadkowie widzieli przeskakującego przez płot na teren tartaku mężczyznę, którego od dawna podejrzewali o serię podpaleń. Postanowili go zatrzymać i powiadomić policjantów. Kiedy ci przybyli na miejsce, zebrało się tam już prawie pół wsi - dodaje rzecznik.
Ujęty mężczyzna przyznał się policjantom do wcześniejszych podpaleń i do tego, że chciał podpalić również drewniany płot i stos drewna na terenie tartaku. Mężczyznę tymczasowo aresztowano. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
fot. nasygnale.pl