Mieszkańcy Tuczna od kilku tygodni boją się wychodzić z domów. Wszystko za sprawą "Pyry". Takie imię otrzymał żubr, który w tamtejszych lasach mieszka od trzech lat. Ostatnio jednak coraz częściej i coraz bliżej podchodzi do ludzi. Odstraszanie go już nie skutkuje.
Pyra pojawił się w rejonie Tuczna trzy lata temu. Początkowo budził nie tylko ciekawość, ale i podziw. Teraz jednak mieszkańcy zaczęli się obawiać o bezpieczeństwo swoich dzieci, dlatego wzywali specjalistów od przeganiania byka. To jednak przestało skutkować. Pyra wraca. Mało tego, podchodzi pod same drzwi domów. - Zwierzę podeszło pod budynki gospodarcze. Strach jest wypuszczać teraz dzieci, bo nie wiadomo, kiedy on przyjdzie, o której porze i jak zareaguje - mówi Adam Stańczyk, sołtys Tuczna.
Żubr ma 12 lat, czyli jest już w podeszłym wieku. Został odtrącony przez dziko żyjące stado, dlatego nie zachowuje się jak pozostałe żubry. W Zachodniopomorskiem na wolności żyje ich już 150 sztuk, ale tylko ten jeden sprawia kłopoty. - Za długo był w zagrodzie, za długo przebywał z ludźmi. Potem został wypuszczony na wolność, a teraz jest niestety intensywnie dokarmiany i to dokarmianie go ośmieliło do takich zachowań, z jakimi teraz mamy do czynienia - wyjaśnia Maciej Tracz z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego, zagroda żubrów w Jabłonowie.
Mieszkańcy byli tak zdesperowani, że zgłosili sprawę na policję w Tucznie. Nikogo nie można ukarać za brak nadzoru nad żubrem, bo zwierzę nie ma właściciela. Należy do Skarbu Państwa. Teraz pojawiła się jednak nadzieja, że taki właściciel się znajdzie. - Zgłosił się pan ze stowarzyszenia Benek, który jest w stanie przyjąć zwierzę do siebie na emeryturę, stworzyć mu zagrodę. Załatwiamy już formalności, ale to może potrwać - mówi Marcin Grzegorzek z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
Zgodę na odłowienie Pyry, przetransportowanie go i przetrzymywanie musi wydać Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Szczecinie i w Poznaniu. Zgoda uzależniona jest od stanu zdrowia zwierzęcia.