Po pilskim sporze o finansowanie Powiatowo-Miejskiej Biblioteki Publicznej przyszedł czas na złotowska placówkę.
W ramach porozumienia do budżetu P-MBP w Złotowie dokłada się także powiat. Jest to zaledwie kilka procent, ale w zamian za to placówka realizuje zadania biblioteki powiatowej. Pojawiły się jednak głosy, żeby to zmienić. Zdaniem przewodniczącego rady miejskiej, powiat albo powinien dać co najmniej 10 procent wartości budżetu, albo należy zerwać porozumienie.
Miejska Biblioteka Publiczna w Złotowie, choć z nazwy tylko miejska, realizuje także zadania biblioteki powiatowej. I z tego tytułu powiat partycypuje w budżecie placówki. Budżet ten to 700 tys., powiat daje 20 tys. i to się właśnie nie podoba radnemu Krzysztofowi Żelichowskiemu. – Wydaje mi się, że te 20 tys. to pieniądze, które nic nie dają. Uważam, że bez tych 20 tys. biblioteka sobie poradzi, a panie będą miały mniej pracy - mówi Krzysztof Żelichowski.
Wydaje się, że sprawa została postawiona na ostrzu noża, ale odcina się od niej chociażby burmistrz Złotowa, a przecież to jemu biblioteka podlega. – Miasto ze swojej strony nie postulowało o zwiększenie tej kwoty. Jest to kwestia umowna, a dzisiaj jest dobra i wystarczająca - mówi Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
Biblioteka realizuje zadania placówki powiatowej na mocy podpisanego porozumienia i z tego tytułu pełni m.in. nadzór merytoryczny nad bibliotekami gminnymi, organizuje także spotkania i szkolenia. To, kto może wypożyczać książki z biblioteki nie ma związku z tym, kto płaci za jej funkcjonowanie - placówka udostępnia swoje zbiory każdemu.
Najbardziej zainteresowana, czyli dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Złotowie w całym tym zamieszaniu nie widzi większego sensu. – Zrozumiałe, że chodzi o proporcje. Ile wkłada miasto, ile powiat i tak naprawdę biblioteka nic nie zyska, poza większymi oczekiwaniami ze strony powiatu - mówi Sylwia Mróz, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Złotowie.
Powiat jednak wcale większych oczekiwań nie ma, wręcz przeciwnie. Nie ma też jednak pieniędzy... – Faktycznie, tych pieniędzy mogłoby być więcej, ale jest tylko 20 tys. Rozważamy możliwość zdjęcia kilku zadań z tych 20, które są nałożone na bibliotekę - mówi Daniel Sztych, wicestarosta złotowski.
Wygląda zatem na to, że budżetowe proporcje są nie do ruszenia, ale właściwie po co je ruszać, skoro żadnej z zainteresowanych stron one nie przeszkadzają, a pragnienie zmian inicjatora całej tej burzy w szklance wody, zdaje się być trochę jak uszczęśliwianie kogoś na siłę.