Paweł W., były asystent prezydenta Piły został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Przyznał się do zarzutów pomocy w wyłudzeniu pieniędzy i dobrowolnie poddał się karze.
Były asystent powoływał się na wpływy w Urzędzie Miasta obiecując pomoc w dzierżawie stacji paliw. Za to żądał wraz z innym oskarżonym 20 tysięcy złotych łapówki.
- Oskarżony nie był kompetentny do dokonania tego typu działań. Co więcej, w tym okresie przebywał na zwolnieniu lekarskim, a następnie - w związku z wypowiedzeniem umowy o pracę - był zwolniony z obowiązków świadczenia pracy. Ostatecznie nie doszło do wyłudzenia kwoty 20 tysięcy złotych - mówi Jerzy Paliwoda, prezes Sądu Rejonowego w Pile.
Sprawa dotyczy 2013 roku, kiedy to jedna z warszawskich firm była zainteresowana dzierżawą stacji paliw przy ulicy Dąbrowskiego. Wówczas Paweł W. i jego kolega Tomasz I. obiecali firmie przyspieszenie formalności, powoływali się przy tym na wpływy w Urzędzie Miasta. Ostatecznie firma ta rok później podpisała umowę, a zasługi za to przypisali sobie pilanie, choć w rzeczywistości nie mieli na to żadnego wpływu.Tomasz I. żądał jednak od firmy 20 tysięcy złotych. Z tej kwoty 5 tysięcy miało trafić do byłego asystenta.
Warszawiacy nie zapłacili, tylko powiadomili Centralne Biuro Antykorupcyjne. CBA oskarżyło Tomasza I. o próbę wyłudzenia łapówki, a Pawła W. o pomoc w usiłowaniu oszustwa. Ten ostatni przyznał się do winy i dobrowolnie podał się karze - pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 1.000 złotych grzywny.
Proces Tomasza I. toczyć się będzie odrębnie.