Nie milkną echa decyzji senatorów, którzy chcą zmienić ustawę o samorządzie tak, by Piła mogła zostać miastem na prawach powiatu.
W praktyce oznaczałoby to wyodrębnienie miasta ze struktur starostwa, a co za tym idzie uszczuplenie o połowę i budżetu powiatu i liczby ludności. Miasto przejęłoby też instytucje leżące w jej granicach: szkoły, sanepid, policję, straż pożarną, szpital.
- Tam gdzie Platforma przegrała tam chce jednak wygrać, wbrew deklarowanego szacunku wobec wyborców - mówi Marek Kulec, wykładowca Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Pile. Zdaniem komentatora to ambicje rządzących wzięły górę nad interesami społeczeństwa. - Bo to były osobiste ambicje, kto jest ważniejszy.
To, że jest to wynik konfliktu na linii Powiat - Miasto, nikt już nie ukrywa.
- Prezydent jest tak zwanym Piotrkiem Nieustępliwym. Czyli chciał, żeby Powiat cały czas ustępował. On swoje warunki unosi ponad wszelkie sposoby - mówi Stefan Piechocki, wicestarosta pilski.
Tymczasem prezydent twierdzi, że taka zmiana pozwoli nie tylko na sprawniejsze zarządzanie miastem, ale też realizowanie inwestycji drogowych, z których powiat w tym roku zaczął się wycofywać. Prezydent przekonuje, że na mocy porozumienia jeszcze pomiędzy starostą Tomaszem Bugajskim, a prezydentem Zbigniewem Kosmatką co roku Powiat miał przekazywać nie mniej niż milion złotych na remonty dróg powiatowych w graniach miasta. Tymczasem w tym roku tych pieniędzy ma być mniej o 400 tysięcy złotych. Na mocy tego porozumienia Powiat miał sfinansować remont ulicy Towarowej.
- Skoro robimy ulicę Zygmunta Starego, Okrzei, rondo to zostaje kawałek (leżący w gestii Powiatu - przyp. red.), który absolutnie trzeba przebudować. A my dostajemy odpowiedź, że pieniędzy na to nie będzie, a jeżeli mamy ochotę to możemy to zrobić za własne - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły.
Konflikt pomiędzy starostą a prezydentem osłabi inne gminy.
- Prawdopodobnie przyszły powiat ziemski już się nie odtworzy. Nie będzie go ponieważ poza Piłą pozostałe gminy będą bardzo słabe - mówi Marcin Porzucek, radny sejmiku PiS.
Dlatego wójtowie zareagowali na te wieści nie tylko ze zdziwieniem, ale i lękiem.
- To jest szok i niedowierzanie. W trakcie gry, kiedy przymierzaliśmy się w kampanii samorządowej nikt o tym nie mówił - mówi Dariusz Chrobak, wójt Szydłowa.
- Prawdopodobnie nie jest to zbyt szczęśliwe rozwiązanie dla całego powiatu. A w jakim kierunku pójdziemy, nie mam zielonego pojęcia - dodaje Krzysztof Rutkowski, wójt Białośliwia.
Włodarze twierdzą, ze gdyby miasto uzyskało prawa powiatu, to manewr ten osłabi sama Piłę, bo przestanie pełnić funkcję lidera.
- Powiat pilski to dla nas powiat pilski, stolicą jest Piła i tak powinno pozostać. Tym bardziej, że jako włodarze, walczymy o to, żebyśmy przestali w końcu bać się Piły i uznali za faktycznego lidera. Lidera, który pokazał nam wszystkim gest Kozakiewicza - mówi Marek Madej, burmistrz gminy Wysoka.
Dlatego pozostałe samorządy powiatu pilskiego chcą oficjalnie zaprotestować. Uchwałę o tym, że jest to złe rozwiązanie dla gmin podejmie na najbliższej sesji rada powiatu. Wsparcie ich stanowiska zapowiedziało już Prawo i Sprawiedliwość, Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska Razem.