Jeden z kilka ciosów nożem zadanych w korpus okazał się śmiertelny dla 60-kilkuletniego mieszkańca Wałcza.
Do zbrodni doszło w sobotę, 18 kwietnia, w mieszkaniu zamordowanego. To tam spotkała się trójka mężczyzn. Podejrzany o zabójstwo mieszkaniec Wałcza niedawno opuścił zakład karny. Dach nad głową znalazł u swojej przyszłej ofiary.
Tragedia wydarzyła się w bloku przy ul. Poniatowskiego, w mieszkaniu na czwartym piętrze. W sobotni wieczór spotkała się trójka mężczyzn. Najprawdopodobniej spożywali razem alkohol.
- Podczas wieczoru jeden z nich zadał kilka ciosów nożem w korpus drugiego. Jedna z ran okazała się śmiertelną. Mężczyzna zmarł przed przybyciem pogotowia. Pozostali dwaj mężczyźni wezwali policję - mówi Piotr Łosiewski, prokurator rejonowy w Wałczu.
Podejrzany o dokonanie zbrodni mężczyzna był już wcześniej karany. Niedawno wyszedł na wolność. Przed dokonaniem zbrodni był kilkukrotnie widywany na osiedlu w towarzystwie swoje przyszłej ofiary.
Nadal nie jasne jest, w jakich okolicznościach doszło do zabójstwa. Mieszańcy osiedla niechętnie mówią o feralnej dacie. Sąsiedzi wiedzieli jednak, że przyszły zabójca mieszka u ofiary, czekając na swoje mieszkanie. - Wyszło tak, że się napili, bo przecież to na pewno nie stało się tak po trzeźwemu –mówią.
Na razie prokuratura udziela lakonicznych informacji, zasłaniając się dobrem śledztwa. Jedna z przyjmowanych hipotez zakłada obronę konieczną i, jeżeli zostanie ona potwierdzona, mężczyzna uniknie kary.
Oskarżony mężczyzna przebywa w areszcie. Usłyszał już zarzut popełnienia zabójstwa. Jeżeli zbrodni dokonał z premedytacją, grozi mu kara pozbawienia wolności od lat 12.