Koniec problemów mieszkańców Tuczna. Żubr „Pyra”, który odwiedzał posesje kilku rodzin został przewieziony do zagrody pod Poznaniem.
Zwierzę przez kilka tygodni siało postrach. Mieszkańcy bali się wychodzić z domów, a żadne próby odstraszenia żubra nie skutkowały. Teraz i zwierzę i mieszkańcy Tuczna śpią spokojnie.
- Byk był leciwy, nie mogliśmy więc zastosować odpowiedniej dawki środka immobilizującego. Musiała być mniejsza - mówi Maciej Tracz, wiceprezes Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego. - W efekcie cały proces "kładzenia" trwał długo. Zwierzak położył się w lesie. Ważył ok. 850 kg i to było problemem. Następny kłopot był na drodze. Żeby wsadzić żubra do skrzyni (do przewozu - przyp. red.) trzeba go było spionować, bo zwierzę leżało.
Trwało to dwie godziny, a cała akcja około 18 godzin. Żubr został uśpiony, bo konieczne też było pobranie od niego próbki krwi, żeby sprawdzić, czy zwierzę nie choruje gruźlicę.
Pyra trafił do niewielkiej zagrody pod Poznaniem. Zgodę na przewiezienie wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Koszt akcji to około 23 tysiące złotych.
