Powiat pilski w styczniu zrzekł się lotniska, mimo to ponosi koszty związane z ochroną tego obiektu. Dlaczego płaci powiat, choć w księdze wieczystej jako właściciel figuruje już wojewoda wielkopolski? Bo formalnie wojewoda wciąż nie przejął obiektu.
Jeszcze do niedawna była tu tablica, że właścicielem lotniska jest powiat pilski. W styczniu aktem notarialnym przekazano obiekt do skarbu państwa, czyli do wojewody. Taki zresztą wpis figuruje już w księdze wieczystej. Mimo to wciąż nie ma jednoznacznej odpowiedzi do kogo należy obiekt.
Starosta zapewnia, że nie porzucił lotniska i wciąż płaci za jego ochronę. - Nie ma możliwości porzucenia obiektu, ale też nie możemy z pieniędzy publicznych w nieskończoność płacić. To są pieniądze publiczne - pani, moje. 140. tysięcy mieszkańców powiatu pilskiego, nie stać nas na grabież majątku, ale nie nie stać nas na to, żeby te pieniądze szły na ten cel - mówi Franciszek Tamas, starosta pilski.
To 9 tysięcy miesięcznie. Ponad 5 tysięcy kosztuje ochrona, reszta to koszty oświetlenia, czyli energii elektrycznej. Starosta obiecuje, że płacić będzie dopóty, dopóki nie objawi się nowy właściciel. Później od niego będzie dochodził zwrotu tych pieniędzy. Zapłaci zapewne wojewoda.
- W związku z użytkowaniem lotniska ponoszone są koszty i ta informacja do nas dotarła oczywiście. Pan starosta w tej sprawie będzie zapewne występował do urzędu wojewódzkiego o zwrot. Nie zamykamy się na te kwestie, niemniej jednak musimy dochować wszelkich staranności, związanych z uzgodnieniami resortowymi - mówi Tomasz Stub, rzecznik wojewody wielkopolskiego.
Wciąż nie wiadomo, jakie ostatecznie będą plany ministerstwa obrony narodowej i ministerstwa infrastruktury w tej sprawie. Dopóki nie będzie jasnej decyzji, nie zostanie podpisany protokół zdawczo-odbiorczy.
- I spełnia się niestety najgorszy scenariusz, że lotnisko tak naprawdę nie ma prawowitego, stałego gospodarza, który wie na czym stoi i co może tam robić - mówi Mieczysław Augustyn, senator RP.
Po podpisaniu tego protokołu, w którym ostatecznie powiat przekaże wojewodzie obiekt z całą infrastrukturą, będzie możliwe przekazanie go dalej, czyli do agencji mienia wojskowego. Na ten moment czeka prezydent Piły, który chce ubiegać się od agencji przejęcie terenu. - Będziemy w stanie jak najszybciej odzyskać nie tylko kwestie związane z majątkiem lotniska, ale również takie realne zarządzanie i zabezpieczenie tej przestrzeni, bo dzisiaj widzimy wiele oznak kradzieży, a ponieważ nie możemy interweniować jako właściciel, to przyglądamy się temu z dużym niepokojem - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły.
Niepokoją się też dzierżawcy hangarów. Średnio miesięcznie za wynajem płacili około tysiąca złotych. Teraz nie wiedzą na czyje konto przelewać pieniądze za czynsz. Za styczeń, choć niecały, pieniądze wpływały na konto starostwa.
- Prosili o numer konta, żeby odesłać mi te 200 złotych za 10 dni, no i na tym się skończyło. Teraz czekam właśnie, żeby ktoś się odezwał, że jest właścicielem i że mam mu płacić - mówi Władysław Myszkowski, właściciel stadniny koni.
Od lutego dzierżawcy nie płacą. Ale w końcu przyjdzie taki moment, że będą musieli uregulować czynsz. Czy udźwigną ciężar jednorazowej wpłaty za kilka miesięcy wstecz? Mają co do tego wątpliwości.