Najstarszy strażacki wóz bojowy w Wielkopolsce idzie pod młotek. Należący do Ochotniczej Straży Pożarnej w Kaczorach 54-letni mercedes w ubiegłym roku został wycofany z przydziału bojowego, czyli nie może już brać udziału w akcjach. Druhom z Kaczor trudno będzie się z nim pożegnać.
Mercedes z OSP w Kaczorach skończył 54 lata. W tej jednostce służył przez ponad 20 lat. Z Niemiec przyprowadził go druh Eugeniusz.
Mercedes od razu przez druhów z Kaczor został pieszczotliwie nazwany Mietkiem. Wyjeżdżał do wypadków i do gaszenia pożarów. Ostatnio uczestniczył w paradzie z okazji wielkopolskich obchodów dnia strażaka, które odbyły się w Pile. Służył też narzeczonym, woził pary do ślubów. - Widzieliśmy jak jechał do innych ślubów, więc do własnego też jak najbardziej by było... Chciałbym, tylko nie wiem czy będzie z nami do tego czasu - mówi Bartosz Załachowski z OSP Kaczory.
Bo mercedes Mietek idzie pod młotek. Pierwszy przetarg ogłoszony przez gminę Kaczory, która formalnie jest właścicielem auta nie przyniósł rozwiązania. Nikt nie chciał go kupić za 34 tysiące złotych, choć kilku pasjonatów się nim interesowało. - Mam jakiś sentyment do tego auta. Tyle lat nam służył... Jakoś tak troszeczkę serce boli, że to auto musi odejść. Bardzo ładnie się tym samochodem jeździ. Wolałem jeździć mercedesem, niż starem, mimo że star też jest bardzo dobrym samochodem - mówi Jan Twardowski, prezes OSP Kaczory.
Radził sobie w bardzo trudnych warunkach. Podczas wielkiego pożaru lasu nad jeziorem Jelonki pod Piłą, 7 lat temu Mietek wyciągał inne wozy strażackie. Duże i ciężkie auta Państwowej Straży Pożarnej zakopywały się w piasku. Strażacy więc druhom z Kaczor zazdrościli zabytkowego mercedesa. - Nie wiem, czy zazdroszczą, może podziwiają po prostu. Kiedy nim jechaliśmy do Piły, na ulicach widać było zainteresowanie - mówi Eugeniusz Lach, OSP Kaczory.
A teraz Mietek ma zniknąć. Gmina zapewne wkrótce ogłosi drugi przetarg. Może tym razem znajdą się chętni na zabytek, do którego sentyment mają nie tylko starsi stażem druhowie. - Sentyment jest, bo jednak kiedyś, jak się za małego przybiegało to był tylko ten samochód. Wprawdzie był jeszcze star 20, czy 25, nie pamiętam nawet, ale to był pierwszy wyjazdowy samochód. 2-3 lata też nim jeździłem na akcje się jechało, pod koniec jego "kadencji"... - mówi Bartosz Załachowski z OSP Kaczory.
Jeśli się mercedes sprzeda, to zrobi miejsce na nowe auto. Strażacy z Kaczor marzą o nowym, średnim wozie bojowym. Marzą też o rozbudowie strażnicy. Za budynkiem jest sporo wolnego miejsca, a oni potrzebują pryszniców, szatni i suszarni, gdzie mogłyby schnąć po akcjach ich ubrania ochronne. Potrzebują też miejsca do garażowania agregatu pianotwórczego i łodzi, którą mają dostać.