Dwadzieścia dwoje niepełnosprawnych dzieci ze Złotowa codziennie dojeżdża do szkoły w Jastrowiu. Rodzice tych, które dopiero mają rozpocząć edukację, chcą utworzenia w Złotowie klasy specjalnej. Burmistrz jest za, starosta przeciw.
Pierwsze głosy, by w Złotowie utworzyć klasę specjalną pojawiły się ze strony rodziców dzieci, które miały w tym roku rozpocząć taką naukę. Miasto brało pod uwagę Zespół Szkół Samorządowych w Złotowie, który dysponuje zarówno odpowiednio przygotowana kadrą, jak i warunkami lokalowymi.
Przyszłych pierwszaków z autyzmem, bo o takich dzieciach mowa, miało być ośmioro, jednak sześciorgu z nich odroczono obowiązek szkolny. Pomysł również został odroczony. Choć burmistrz deklaruje powrót do niego w każdej chwili. - Wprost chodzi o to, aby umożliwić edukowanie tych dzieci tu , na miejscu, w środowisku. W środowisku swojego miasta, w otoczeniu znanych im ludzi. To są takie argumenty, aby nie ponosić też zbędnych kosztów na wywóz dzieci do odległych placówek - mówi Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
A wraz z wywożeniem dzieci, które kosztuje Złotów blisko 60 tys. zł rocznie, wywożona jest też przysługująca na każde dziecko subwencja. Pieniądze te mogłyby trafić do złotowskiej kasy. Trafiają jednak do Jastrowia i takiego rozwiązania broni starosta złotowski. – Przede wszystkim to będzie ze szkodą dla dzieci, które mają możliwość korzystania z wyspecjalizowanego ośrodka, jakim jest Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Jastrowiu. Od wielu lat prowadzi swoją działalność i zajmuje się osobami niepełnosprawnymi - ich kształceniem i wychowaniem. I to jest odpowiednia placówka, której powiat jest organem prowadzącym - mówi Ryszard Goławski, starosta złotowski.
Starosta twierdzi, że tylko tak doświadczona placówka, jak ta w Jastrowiu, jest odpowiednia do kształcenia dzieci z dysfunkcjami. Codziennych dojazdów nie uważa za kłopot. Jednak rodzice chcieliby mieć wybór...