To w końcu będzie, czy nie będzie? Takie pytanie zadają sobie pilanie, którzy od kilku tygodni zastanawiają się, czy obiecanie połączenie kolejowe do Berlina zostanie uruchomione. Z jednej strony szumne obietnice, z drugiej doniesienia medialne, że planom tym zagrozi decyzja marszałka kujawsko-pomorskiego.
Kilka tygodni temu, podczas wizyty w Pile marszałka województwa wielkopolskiego pilanie dowiedzieli się, że miasto zyska bezpośrednie połączenie z Berlinem pociągiem firmy Arriva RP. Kilka dni temu radość tę popsuły jednak doniesienia, że marszałek kujawsko-pomorski nie ogłosi przetargu na transport kolejowy i usługi te powierzy Przewozom Regionalnym, przez co Arriva straci możliwość uzyskania dotacji, a co za tym idzie, połączenie do Berlina nie będzie się już opłacało.
– Jesteśmy zaskoczeni twierdzeniem marszałka kujawsko-pomorskiego i nim zaniepokojeni, na pewno więc jest to kwestia, którą bierzemy pod uwagę. To nie są łączone rzeczy, ale też nie są całkowicie oddzielne - mówi Damian Grabowski, prezes Arriva RP.
Tymczasem prezydent Piły, Piotr Głowski liczy, że to połączenie powstanie. Upatruje w nim szansę rozwoju dla Piły. Jego zdaniem, takie połączenie ze stolicą Niemiec nie powinno być luksusem, a jedynie podwyższeniem standardu życia. – To jest kwestia jakości życia, minimum cywilizacyjnego w czasach, kiedy nie potrzebujemy paszportu, kiedy możemy po prostu wyjść z domu i posiadając dowód osobisty w kieszeni, pojechać do Berlina. Móc skorzystać w pełni z tego, co nam daje zjednoczone Europa - mówi Piotr Głowski.
Pokrywa się to z polityką rozwojową przewoźnika, który niejako na próbę chce od grudnia uruchomić połączenie Toruń – Piła – Berlin. – Widzimy tutaj potencjał pasażerski w obie strony, bo to zabieranie pilan do Niemiec, ale też przywożenie Niemców tutaj. Widzimy duży potencjał i dlatego nie składamy broni. Myślimy, że to połączenie w grudniu tego roku zostanie uruchomione - mówi Damian Grabowski, prezes Arriva RP.
Roczny koszt takiego połączenia po stronie polskiej to 8 milionów złotych. Bilet z Piły do Berlina kosztowałby 50 zł. Żeby połączenie się opłacało do każdego pociągu w Pile musiałoby wsiąść co najmniej 15 osób.
Spotkanie prezesa Arrivy RP z włodarzami samorządów, leżących na trasie pociągu miało na celu nie tylko zapoznanie ich z ofertą operatora, ale również z możliwościami promocyjnymi, jaki daje pociąg.
Z możliwości takiej zamierza skorzystać zarówno miasto Piła, jak i powiat pilski, który chce promować swoją sztandarową atrakcję turystyczną, jaką jest kolejka wąskotorowa w Białośliwiu. Pojawiła się nawet sugestia, że pociąg ten mógłby się na stacji w Białośliwiu zatrzymywać. - Myślę, że mieszkańcy Berlina, którzy są hobbistami kolejek, byliby zainteresowani spędzeniem tutaj dwóch dni, przyjeżdżając, nocując, jeżdżąc kolejką wąskotorową - mówi Stefan Piechocki, wicestarosta pilski.
Również gmina Trzcianka jest żywo zainteresowana ofertą Arrivy. Stawia jednak pewien warunek – żeby wykupić pakiet promocyjny, pociąg musi zatrzymywać się nie tylko w Krzyżu i w Pile, jak zakładano, ale także w Trzciance. – Przewoźnik może liczyć, że grupa mieszkańców Trzcianki na pewno z tej linii kolejowej będzie korzystała. My natomiast, przy współpracy z firmą Arriva, będziemy próbowali promować nasze walory. Chcemy zachęcać do tego, aby ze strony niemieckiej przyjeżdżali, odwiedzali nas i zostawiali pieniądze w naszej gminie - mówi Krzysztof Czarnecki, burmistrz Trzcianki.
Nie jest wykluczone, że do współpracy przystąpi też miasto Złotów, choć tamtejszy samorząd nie ma złudzeń, że stanie się jak w latach 30-tych XX wieku i Złotów będzie miał z Berlinem bezpośrednie połączenie. Jednak złotowianie mają z Niemcami na tyle silne związki, że z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że mieszkańcy miasta i okolic mogą być uruchomieniem tego połączenia zainteresowani, a dojazd do Piły nie będzie problemem.
– To świetny pomysł. Złotów, nawet jeśli nie będzie bezpośredniego połączenia, na tym skorzysta - mówi Małgorzata Chołodowska, wiceburmistrz Złotowa.
Na koniec jednak łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Choć prezes Arrivy nie uzależnia uruchomienia połączenia do Berlina od tego, czy ostatecznie marszałek województwa kujawsko-pomorskiego ogłosi przetarg na usługi kolejowe w tym województwie, to jednak brak przetargu i faworyzowanie Przewozów Regionalnych może mieć wpływ na kondycję finansową Arrivy
– Jeżeli się okaże, że sytuacja będzie się rozwijała na naszą niekorzyść, to możliwe, że będziemy musieli zrewidować nasze plany dotyczące tego rynku - mówi Damian Grabowski, prezes Arriva RP.
A wtedy może się okazać, że zanim przyzwyczaimy się do cywilizacyjnego skoku, będziemy zmuszeni ostro przyhamować...