Barwnym korowodem rozpoczął się Jarmark Stefana Batorego w Wałczu. Już po raz 19. swoje święto mieli kupcy i drobni przedsiębiorcy. Oczywiście świętowali także mieszkańcy i przedstawiciele miast partnerskich, w tym także goście z francuskiego miasta Bailleul.
Zanim tradycyjnie z placu Wolności pod Wałeckie Centrum Kultury wyruszył barwny kolorowy orszak, w Zespole Szkół nr 1 doszło do dopisania umowy partnerskiej z francuskim miastem Bailleul. Delegacja z Francji odwiedziła Wałcz w ramach rewizyty.
Pierwsze porozumienia podpisano we Francji, w maju tego roku. - Z Polską do dawna łączy nas bardzo wiele. Nasze miasto zostało wyzwolone przez 1. brygadę gen Maczka w 1945 roku, a teraz wielu Polaków przyjechało do naszego regionu w poszukiwaniu pracy - mówi Marc Deneuche, mer Bailleul. - Jeżeli chodzi o nasze kontakty w ramach partnerstwa, to będą się one rozwijały na dwóch płaszczyznach, będzie to wymiana młodzieży i rozwój ekonomiczny.
Kiedy barwny korowód dotarł na plac przed Wałeckim Centrum Kultury oficjalnie rozpoczęto 19. Jarmark Stefana Batorego. Burmistrz Bogusława Towalewska przekazała kupcom klucze do bram miasta symbolicznie dając znak, że świętowanie czas zacząć. Dla kupców i przedsiębiorców to dzień wyjątkowy, bo jak sami podkreślają, na co dzień coraz rzadziej mają powody do radości.
- To my, kupcy, przedsiębiorcy, ci mali najbardziej zasługujemy na nasze święto i sądzę, że będzie to nobilitowało ten zawód, trudny, żmudny i biedny - mówi Krystyna Łątkowska, Stowarzyszenie Kupców i Przedsiębiorców Ziemi Wałeckiej. - Realia niestety pokazują, że nas detalistów jest coraz mniej. Bardzo dużo jest zamykanych działalności. Pracowaliśmy sami na siebie i nie oczekiwaliśmy niczego w zamian, a teraz nie jesteśmy w stanie się utrzymać i zarobić na koszty.
Wśród stoisk gastronomicznych i rękodzielniczych znaleźli się i lokalni rzemieślnicy, czyli symbol Jarmarku Stefana Batorego.
- Traktuję to jako hobby, które miało być tylko jednym z zainteresowań, a okazało się, że tak mnie wciągnęło, że dzień bez wyplatania, to dzień stracony - mówi Andrzej Dąbrowski, wikliniarz.
W poprzednich latach wokół Jarmarku Stefana Batorego narastało wiele kontrowersji. Jedni mówili, że z imprezy trzeba zrezygnować, inni wręcz przeciwnie. Nie wyobrażali sobie letnich miesięcy bez jarmarku. Ten zorganizowany jest już po raz 19. i chyba dobrze, bo to najstarsza cykliczna impreza w Wałczu. A o tym, że jest potrzebny świadczy chociażby frekwencja,