Nie milkną echa molestowania 13-letniej uczennicy przez 50-letniego nauczyciela w Płocicznie, w powiecie wałeckim. Konsekwencje tego wydarzenia może odczuć cała wieś. Wiele wskazuje na to, że będzie to ostatni rok miejscowej podstawówki.
Szkoła Podstawowa w Płocicznie prawdopodobnie w 2017 roku zostanie zamknięta. Burmistrz jednak tymczasowo uspokaja. - Szkoła musi zostać na rok czasu, ze względu na to, że jest zatwierdzona, wszystkie arkusze zatwierdzone i ona będzie istniała. Jedyne niebezpieczeństwo jakie jest, to że jeśli będzie za mało dzieci to szkoła zostanie zlikwidowana, bądź przekształcona w inną formę, jeżeli tych dzieci będzie za mało – mówi Krzysztof Hara, burmistrz Tuczna.
Uczniów musiałoby być mniej niż 40. W tej chwili ze szkoły swoje dzieci zabrało kilkoro rodziców i z szacowanych 63 uczniów, we wrześniu naukę rozpocznie najprawdopodobniej 44. Powody wydają się oczywiste, ale wyjaśnienia rodziców zaskakujące. - Różne są tłumaczenia, troszeczkę dziwne. Główny zarzut powtarzany przez rodziców jest taki, że nie wyobrażają sobie tej szkoły bez tego pana nauczyciela, przeciwko któremu toczy się teraz postępowanie w wiadomej sprawie – mówi Artur Kopciuch, dyrektor Szkoły Podstawowej w Płocicznie.
Efekt jest taki, że piętnaścioro dzieci po wakacjach już tutaj nie wróci. Tym samym widmo zamknięcia placówki jeszcze nie w tym roku, ale w 2017 jest coraz bardziej realne. Dzieci musiałyby wtedy dojeżdżać do szkoły do Tuczna, albo do Marcinkowic. Część rodziców i tak już o tym zdecydowała. Koniec szkoły to zmartwienie nie tylko dla uczniów i ich rodziców, ale całej wsi. W miejscowości, gdzie nie ma nawet Ochotniczej Straży Pożarnej, szkoła jest jedynym ośrodkiem kulturotwórczym, a autobus, który kursuje od września do czerwca dla wielu jedynym źródłem transportu. - Pojedzie pan wpół do 8 do Tuczna i nie ma pan czym wrócić do domu. Do lekarza nie ma mowy, żeby się dostać do Wałcza, czy do Tuczna, jak nie ma się swojego pojazdu. Tu dziad dobranoc mówi, bociany zawracają i dalej nie lecą. Taka jest prawda- mówi jedna z mieszkanek wsi.
Nauczyciel oskarżony o molestowanie wydał wyrok nie tylko na siebie, ale chyba na szkołę i na całą miejscowość, bo liczba uczniów, którzy opuścili szkołę to zapowiedź tego co nieuchronne. - Koło 14, 15 już przeniesionych. Tak, to już może być informacja, że dla tej szkoły to już ostatni rok – mówi Krzysztof Hara.
Ostatni rok albo ostatni dzwonek, żeby temu zapobiec.