Ta droga miała być ułatwieniem dla kierowców. Brak porozumienia między urzędnikami doprowadził do powstania ślepej uliczki.
Inwestycja przy ulicy Wodociągowej w Złotowie kosztowała podatników ponad 600 tys. zł. Mieszkańcy uważają, że pieniądze zostały zmarnowane, bo w miejscu planowanego skrzyżowania wyrosły słupki, a kierowcy zachodzą w głowę gdzie tu logika.
Decyzja była przemyślana - bronią się odpowiedzialni za jej realizację urzędnicy. Inwestycja miała być odpowiedzią na oczekiwania mieszkańców ulicy Wodociągowej. A że Wielkopolski Zarząd Dróg oczekiwania miał nieco inne to wyszło jak wyszło. - Tego zjazdu mieszkańcy potrzebują - mówi Adam Pulit, burmistrz miasta Złotowa.
Z tym może być jednak problem. Wielkopolski Zarząd Dróg wskazuje, że czas na uzgodnienia i wyjaśnienia był przed realizacją inwestycji, a teraz złotowskim urzędnikom przyjdzie zapłacić za błędne, samodzielnie podjęte decyzje. - Odmówiliśmy, bo jest to dodatkowe skrzyżowanie w odległości niezgodnej z rozporządzeniem. Proponowaliśmy projektantowi, żeby to włączenie potraktował jako zwykły zjazd zapewniający połączenie posesji przyległych - mówi Anna Maciaszyk-Rejent z Wydziału Uzgodnień i Ewidencji Dróg w Poznaniu.
O co chodzi? O to że Zarząd Dróg Wojewódzkich ma w tym wypadku związane ręce. To, jakie drogi w jakim miejscu mogą się krzyżować reguluje prawo, które w tym wypadku zmusiło urzędników do zablokowania wylotu ulicy Wodociągowej. Wszystko dlatego, że wraz z remontem zmienił się charakter drogi. - W przypadku Złotowa mamy taką sytuację, że droga była gruntowa, a teraz jest asfaltowa. W momencie kiedy ta droga została przebudowana na utwardzoną, mamy już w tym miejscu skrzyżowanie - mówi Kamil Bocian, architekt.
A mieszkańcy i pracownicy firm zlokalizowanych przy ulicy Wodociągowej mają problem, bo tam gdzie do tej pory był zjazd na drogę wojewódzką stanęły słupki. W miejscu nieprzemyślanego skrzyżowania powstał nie do końca legalny parking. A tym, dla których remont miał być wybawianiem przybyło zmartwień.
Natalia Banaszkiewicz