Konflikt w trzcianeckim szpitalu trwa nie od dziś, ale od kilku dni sprawą dyrektora placówki zajmuje się prokuratura. Chodzi o prawie 200 tysięcy złotych, które prawdopodobnie włodarz lecznicy wydał na proces przeciwko swojemu pracownikowi. Sprawę w sądzie przegrał, a pracownika, jak nakazał wymiar sprawiedliwości- nie zatrudnił.
Konflikt ginekologów i dyrekcji trzcianeckiego szpitala, sprzed czterech lat skończył się w sądzie. Jednym z wątków zaczęła się zajmować także prokuratura - 8 września wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dyrektora szpitala powiatowego w Trzciance. Zawiadomienie to złożył starosta powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego. Dotyczy ono podejrzenia o popełnieniu przestępstwa niegospodarności w związku z odmową wykonania wyroku przywracającego do pracy jednego z lekarzy szpitala trzcianeckiego – mówi Radosław Gorczyński, prokurator rejonowy z Trzcianki.
Lekarzem, któremu odmówiono ponownego zatrudnienia jest były ordynator oddziału ginekologicznego, który nie chce komentować, ani tej sprawy, ani prawomocnego wyroku sądu. Na przełomie maja i czerwca, tego roku, powiat przeprowadził kontrolę wydawania publicznych pieniędzy w szpitalu. Wydział prawny powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego dopatrzył się nieprawidłowości w związku z procesem sądowym dyrektora z byłym ordynatorem ginekologii. - Wydatkowanie środków szpitala, kwoty około 200 tys złotych oraz niewykonanie wyroków sądowych - mówi Tadeusz Teterus, starosta czarnkowsko-trzcianecki.
Tę niebagatelną kwotę, obecny dyrektor lecznicy miał wydać na proces przeciwko ginekologowi. Proces, który szpital przegrał. Jednak to nie wszystko. Kontrola wykazała, że dyrektor placówki, pomimo wyroku sądu nie zatrudnił go ponownie na dotychczasowe stanowisko ordynatora. Dyrektor szpitala Wacław Bala przebywa na urlopie. Rzecznik placówki nie chciał zaś skomentować wyroku sądu, a o toczącym się postępowaniu w prokuraturze dowiedział się od nas.