Dziury, zapchane wloty kanalizacyjne, brak chodników i dostatecznej liczby miejsc parkingowych. Tak wygląda ulica na osiedlu po wojskowych koszarach.
Naprawdę trudno znaleźć podobną drogę w mieście w tak fatalnym stanie. I mimo niezadowolenia mieszkańców nic nie wskazuje na to, aby ten problem został szybko rozwiązany.
*
Gdzie w Pile znajduje się jedna z najgorszych dróg? To ul. Andersa, leżąca w zaadaptowanych na cele mieszkaniowe powojskowych koszarach w Pile. Zdaniem mieszkańców gorszej drogi w mieście po prostu nie ma.
Interweniować w tej sprawie postanowił radny Przemysław Gawroński, który napisał interpelację do prezydenta miasta. Pytał w niej m. in. o to, czy planowany jest generalny remont nawierzchni drogowej na Andersa? Czy możliwe jest ułożenie wzdłuż Andersa kilku spowalniaczy ruchu? Czy rozważane jest wprowadzenie ruchu jednokierunkowego? Czy na ul. Andersa możliwe jest wybudowanie w najbliższej przyszłości dużego parkingu dla mieszkańców?
Radny odpowiedź otrzymał, ale problem ukazał się bardziej złożony. - Ul. Andersa nadaje się do remontu, ale jest to problem właścicielski - mówi radny Gawroński. Okazuje się bowiem, że droga nie jest publiczna na całej długości. Miasto jest właścicielem tylko ok. 60 proc. ulicy. Reszta jest w rękach prywatnych. A właścicieli jest kilkudziesięciu i to rodzi poważny problem.
- Nie mamy prawa wykonywania czegokolwiek na tej drodze - mówi wiceprezydent Krzysztof Szewc. Bo, aby wykonać jakiekolwiek prace potrzebna jest zgoda współwłaścicieli. Urząd Miasta Piły trzykrotnie wystosował do właścicieli prośbę o ustosunkowanie się do propozycji o bezpłatne zrzeczenie się własności. - Udział w drodze wiąże się z tym, że na właścicielu spoczywa obowiązek utrzymania tej drogi - sprzątania, remontowania i ponoszenia za nią pełnej odpowiedzialności - dodaje wiceprezydent Szewc.
Mimo takiego obciążenia część z właścicieli odmawia. Są jednak i tacy, którzy zgadzają się na zrzeczenie się prawa własności na rzecz Miasta, ale nie za darmo. Niektórzy w ogóle nie odpowiedzieli na pismo. Taka postawa dziwi prezydenta Szewca: - Ktoś tamtędy pójdzie, złamie nogę i co? Bo oprócz regularnych remontów, konieczne jest również utrzymanie drogi np. zimą. Większość właścicieli chce się pozbyć tego obciążenia, oddając prawa własności na rzecz miasta.
Większość właścicieli firm na terenie byłego WOSS chętnie by się pozbyła niechcianych ulic, które musieli kupić wraz z działkami, gdyż taka była koncepcja Agencji Mienia Wojskowego. - Dla nas to tylko codzienny kłopot - odśnieżanie, remonty, oznakowanie i płacenie podatków - mówi Wiesław Andrzejewski, współwłaściciel stacji diagnostycznej Auto-Wtrysk. - Większości z nas zależy, aby przedsiębiorcy, którzy są współwłaścicielami tych dróg odpowiedzieli na apel władz miasta i mieszkańców nowo powstałego osiedla i bezpłatnie pozbyli się tego kłopotu, którym są dla nas wszystkich drogi na tym osiedlu.
Szansą na rozwiązanie tej patowej sytuacji na pewno byłoby spotkanie wszystkich właścicieli z prawem własności dróg i o takie w kolejnej interpelacji apeluje radny Przemysław Gawroński. Bo dłużej po prostu tak być nie może.