Na pastwisku pod lasem zastrzelono kucyka. Do tajemniczego incydentu doszło w Ługach Ujskich, nieopodal Stobna.
Padłe zwierzę odnaleziono 7 kilometrów od miejsca zdarzenia. Sprawa od dwóch miesięcy tkwi w martwym punkcie. Nikt nie przyznaje się do okrutnego czynu.
Do incydentu doszło na terenie jednego z gospodarstw pod lasem. Wieczorem konie zostały wypuszczone na pole, rano brakowało w stadzie jednego kucyka. - Poszedłem do łańcuszka, patrzę - kałuża krwi, łańcuszek jest, a konika nie. Patrzę, a tutaj ślady samochodu. I za tym śladem szedłem. Już nie miałem siły, bo to było 7 km - mówi Władysław Hawrylczak, gospodarz.
W poszukiwaniach gospodarzowi pomagał syn. Po kilku godzinach znaleźli zabite zwierzę. Mężczyźni bezzwłocznie poinformowali zarówno koło łowieckie, jak i służby porządkowe. - Do Komendy Powiatowej Policji w Pile zadzwonił mężczyzna i poinformował, że znalazł w lesie martwego konia z raną postrzałową. Natychmiast pojechali tam policjanci. W tej chwili wyjaśniamy okoliczności tego zdarzenia - mówi mł. asp. Żaneta Kowalska, rzecznik KPP w Pile.
Mimo upływającego czasu nikt nie zna sprawcy bulwersującej sprawy. Wieś Ługi Ujskie nie jest duża, ale mało kto wiedział o sprawie. - Mam nadzieję, że dojdą kto to zrobił, bo sprawa jest bulwersująca. To nieprawdopodobne, strach wyjść czy do lasu czy na łąkę - mówi Cecylia Witczak, sołtys Ługów Ujskich.
Postępowanie w sprawie zastrzelonego kucyka prowadzi posterunek policji w Ujściu, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Chodzieży. To oni mają wyjaśnić tajemniczy incydent. Może w końcu znajdzie się osoba, która z ambony nieopodal pola pana Władysława zastrzeliła jego zwierzę. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w dniu zdarzenia zaginęła księga polowań.