Nie 3, a 6 milionów złotych - tyle rat kredytów i odsetek, w tym także za obligacje, będzie spłacać powiat pilski.
- To nieprzyjemna niespodzianka - mówi starosta Franciszek Tamas. Poprzednicy zaś twierdzą, że zadłużenie powiatu - obecne i planowane - zawarte zostało w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Tak czy inaczej przyszły rok oznaczać będzie zaciskanie pasa w powiecie pilskim.
*
- Skonstruowałem projekt budżetu, w którym się to uda bardzo dużym wyrzeczeniem wielu działów. I dobrowolnymi zwolnieniami pracowników z instytucji powiatowych – twierdzi Franciszek Tamas.
A o co poszło?
- Zaciągnięte w przeszłości kredyty w wysokości ponad 20 milionów złotych, kumulują się w 2016 roku i do spłaty - w miejsce dotychczasowych 2-3 milionów złotych - nagle mamy 4,9 mln kredytu plus 950 tys. raty odsetek. Dodatkowe 6 mln zł na spłatę zaszłości nie jest ułatwieniem pracy - dodaje starosta.
Chodzi o zobowiązania zaciągnięte jeszcze w 2007 i 2008 roku, kiedy w starostwie rządził Tomasz Bugajski. Pieniądze te były przeznaczone na budowę m.in. obwodnicy południowej powiatu, czy nowej siedziby Młodzieżowego Domu Kultury i Biura Wystaw Artystycznych. Ciężar spłat tych kredytów spoczął na barkach jego następcy i kolegi partyjnego Mirosława Mantaja. Ten twierdzi, że kredyty zaciągnięte do 2023 roku były racjonalnie zaplanowane.
- Czy my planowaliśmy przegranie wyborów? Nie! Przecież nikt sobie nie zostawi pasztetu, prawda? - pyta były starosta Mirosław Mantaj. Trudno nie przyznać mu racji, ale obecny starosta dziwi się, dlaczego droższymi obligacjami spłacono dotychczasowe i to sporo tańsze kredyty, jakie dotychczas zaciągnął Powiat.
- Obligacje to jedyny sposób na to, żeby powiat miał zdolności inwestycyjne przez cały czas. Gdybyśmy nie wyemitowali ich w swoim czasie, ta kumulacja kredytu następowałaby w latach 2015-17 i zdolności inwestycyjne Powiatu byłyby praktycznie zerowe. A tak pan starosta może mówić o dużych inwestycjach, które planuje, a których ja mu życzę, aby zrealizował - mówi Mirosław Mantaj.
Obligacje wśród samorządowców cieszą się coraz większym zaufaniem. Coraz więcej gmin decyduje się właśnie na taki krok, rezygnując z kredytów.
- Łatwiej wyemitować obligacje niż dostać kredyt w banku. Bank dokładniej prześwietla przedsiębiorstwa, w tym wypadku samorząd, jeżeli więc chodzi o to, żeby zainwestować w coś, co przyniesie później zyski danemu samorządowi, to niewątpliwie lepsze są obligacje. Mimo że zazwyczaj są wyżej oprocentowane niż kredyt - mówi Piotr Kuczyński, ekspert finansowy, Xelion.
Tyle, że do tej pory, jak twierdzi starosta, Powiat za te obligacje oddaje jedynie same odsetki. Kapitał zacznie spłacać dopiero od 2019 roku, co nie ułatwi pracy ani jemu, ani jego ewentualnemu następcy po skończonej czteroletniej kadencji.