Burmistrz Szamocina zadeklarował, że gmina jest w stanie przyjąć rodzinę uchodźców z Syrii. Po zamachach w Paryżu, wycofał się z tej intencji. Samorządowcy w regionie pilskim są podzieleni w swoich opiniach. Część z nich zaczęła się bać imigrantów.
- Wydało mi się, że będzie to gest takiego chrześcijańskiego podania ręki - mówi burmistrz Szamocina. Dlatego wyraził intencję, by przyjąć rodzinę uchodźców z Syrii. Jednak po serii zamachów w Paryżu, z tej deklaracji się wycofał.
- Bezpieczeństwo mieszkańców mojej gminy, za którą jestem odpowiedzialny, bezpieczeństwo naszych sąsiadów, bezpieczeństwo mojej rodziny wyznacza granice i tolerancji, i otwartości - mówi teraz Eugeniusz Kucner, burmistrz Szamocina. Granice te wyznaczył strach. Szamocin powiedział więc uchodźcom: STOP.
A co na to burmistrz Złotowa? Czy byłby skłonny przyjąć uchodźców? - Rozważając czysto teoretycznie nie widzę takich możliwości - mówi Adam Pulit, burmistrz Złotowa. Tu jednak zaważyły przyczyny ekonomiczne. Burmistrz twierdzi, że gmina jest za biedna, by pomagać obcym. - Brakuje nam mieszkań, co tydzień otrzymuję kilka do kilkudziesięciu podań o mieszkania, tworzą się więc kolejki i to jest bardzo problematyczna dla nas sprawa. Nie wyobrażam sobie, żeby dzisiaj pomóc komuś spoza naszego miasta.
Także burmistrz Wałcza przekonuje, że ich nie stać na przyjecie imigrantów, ale pomagać należy. I jeśli będzie taka konieczność, to w Wałczu znajdzie się dla nich miejsce. Jedna rodzina
takie schronienie i opiekę mogłaby znaleźć. -
Uchodźcy, którzy do Polski przyjadą to ci, na których losie waży bardzo trudna sytuacja w krajach Bliskiego Wschodu. To są osoby po prostu pokrzywdzone - mówi Bogusława Towalewska, burmistrz Wałcza.
W gminach jest o sprawie głośno, bo wojewoda wielkopolski skierował do prezydentów i burmistrzów pytanie, czy są skłonni przyjąć uchodźców.
Prezydent Piły odpowiedział, że tak, jest możliwość przyjęcia dwóch rodzin z Syrii, ale jednocześnie powtarza... - Przede wszystkim powinni to być jednak Polacy ze Wschodu, bo też mają bardzo trudną sytuację i kolejną rodzinę stamtąd będziemy chcieli przyjąć. Prowadzimy już działania do tego zmierzające - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły. Latem do miasta przyjechała rodzina z Kazachstanu. Teraz ma się pojawić druga. - Ale, w razie potrzeby, znajdzie się też miejsce dla Syryjczyków, bo ofiarom wojny należy pomagać – przekonuje prezydent. Jednocześnie podkreśla jednak, że wszyscy pilanie powinni zrobić wiele by ci, którzy już tu mieszkają, a pochodzą z różnych krajów nadal czuli się w Pile jak w domu. - Nie możemy pozwolić, żeby o nich zaczęto myśleć, jako o obcych - dodaje Piotr Głowski.
Pytanie wojewody to jedno. Teraz wiele zależy od nowego rządu, jaką politykę imigracyjną ostatecznie przyjmie.