Strażacy - ochotnicy z Kaczor uratowali tonącego jelenia. O tej akcji usłyszała cała Polska. Jeleń, którego druhowie nazwali Bodziem, po wyciągnięciu z Noteci został ogrzany, a gdy stanął na nogi, wrócił do lasu.
Zdjęcia z akcji kaczorskich strażaków obiegły cały kraj. 5 metrów od brzegu Noteci lód załamał się pod jeleniem. Gdy strażacy dojechali na miejsce zwierzę było wycieńczone. Nie atakowało i poddawało się ratownikom. Bodzio został wyciągnięty na linach.
Akcja była niebezpieczna, bo lód miał zaledwie 12 centymetrów grubości i zaczął pękać. - Było niebezpiecznie, bo groziło, że lód się załamie. Natomiast przy wykorzystaniu specjalnych sań lodowych moglibyśmy dotrzeć w miarę bezpiecznie do zwierzęcia. Sanie lodowe, pomimo że unoszą się na wodzie, pozwoliłyby dotrzeć do jelonka bliżej. Przy ich pomocy możemy prowadzić działania bezpiecznie. W momencie, kiedy ratowaliśmy jelonka, to tak jakbyśmy ratowali człowieka - mówi Dariusz Zachariasz, zastępca naczelnika OSP w Kaczorach.
Po tej akcji ratunkowej strażacy zamarzyli o saniach lodowych, dzięki którym łatwiej i bezpieczniej mogliby dokonywać takich akcji. Na terenie ich działania są bowiem cztery akweny.
Koszt zakupu specjalistycznych sań to około 7 tysięcy złotych. - To nie jest taki wydatek, żebyśmy dyskutowali na temat tych 7 tysięcy złotych, bo gminę na to stać i ważna jest tylko zasadność takiego zakupu. Zawsze trzeba patrzeć na to, co kupujemy, czy taki sprzęt będzie tutaj potrzebny. Jeśli uznamy, że tak, to takie sanie pewnie zakupimy - mówi Brunon Wolski, wójt gminy Kaczory.
Wśród strażaków są trzy osoby z uprawnieniami do nurkowania. Co prawda w Pile funkcjonuje specjalistyczna jednostka wodno-ratunkowa, ale podczas takich akcji liczy się czas. Strażacy z Kaczor do wyjazdu na akcję potrzebują średnio 3 minuty.