Od kilku dni wrze wokół sprawy starosty pilskiego Franciszka Tamasa, który wydał oświadczenie podsumowujące swoją ponadroczną pracę w samorządzie.
W liście otwartym, po wyliczeniu tego co zrobił jako starosta, napisał również: - Nie jestem (...) w pełni zadowolony ze swojej pracy i jej wyników. Przytrafiały się błędy i napięcia, dlatego postawiłem się do dyspozycji osób, które mi zaufały, radnych Porozumienia Samorządowego i Polskiego Stronnictwa Ludowego uznając, że zakończyłem ten etap swojej pracy.
Oświadczenie nie jest kategoryczną rezygnacją z funkcji starosty. Franciszek Tamas pozostawił sobie furtkę, oddając się do dyspozycji koalicji rządzącej powiatem. Przypomnijmy, że jesienią 2014 roku zakończyły się rządy Platformy Obywatelskiej w powiecie - przejęła je koalicja Porozumienie Samorządowe i Polskie Stronnictwo Ludowe, które wyznaczyło właśnie Tamasa na stanowisko starosty.
W tej chwili trwają gorące dyskusje na temat tego, kto mógłby - ewentualnie - zastąpić starostę, żaden z polityków jednak nie chce podać nazwiska potencjalnego kandydata swojej partii. Nie wiadomo również, czy obecna koalicja przetrwa. Wszystko ma się wyjaśnić w ciągu najbliższych kilku dni.
Poprosiliśmy polityków i działaczy samorządowych o podsumowanie 15-miesięcznej działalności urzędującego (jeszcze?) starosty.
Marek Światopełk Mirski z Porozumienia Samorządowego wysoko ocenia to, co zrobił Franciszek Tamas. - Większość ludzi jego działalność ocenia dobrze i bardzo dobrze - wyczyścił finanse, zrobił porządki kadrowe. Dobrze, że teraz chce się poddać weryfikacji. Będziemy mogli przygotować program dalszych działań. Nadal stawiamy na kreatywność - mówi Mirski. Choć uważa, że nie ma destabilizacji w koalicji to przyznaje, że PSL jest niepewnym sojusznikiem. - Niczego nie zamykamy, dajmy sobie jeszcze tydzień, może 10 dni, a wszystko będzie jasne. Także to, czy Franciszek Tamas odejdzie ze stanowiska.
Odmiennego zdania co do pracy starosty jest Marian Martenka z Platformy Obywatelskiej. Czas rządów PS - PSL ocenia bardzo krytycznie - Przede wszystkim brak jest współpracy między koalicją, a opozycją. Mało tego - wyraźnie widać nienawiść koalicji do Platformy. Sytuacja w koalicji jest napięta od wielu miesięcy i już wielokrotnie mówiło się o odejściu Franciszka Tamasa z funkcji starosty - mówi Martenka. - To co robi pan starosta bardzo źle wpływa na wizerunek powiatu. Jego działania są pozorne - co innego robi niż deklaruje. Twierdzi, że ze starostwa odchodziły tylko osoby, które wkroczyły w wiek emerytalny, a to nie jest prawda. Przyjmuje niepotrzebnych ludzi na niepotrzebne stanowiska. Powiat jest źle zorganizowany, ludzie są gnębieni, na nas szuka się haków. Starosta nie umie współpracować ani ze swoimi pracownikami, ani z jednostkami mu podległymi. Steruje powiatem zza zamkniętych drzwi. Poza tym atakuje osoby, będące dla niego największym zagrożeniem.
Bardziej powściągliwy w ocenie pracy starosty Tamasa jest Maks Kraczkowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości: - Starosta w oświadczeniu dał jasny sygnał, że nie ma wsparcia od swoich kolegów i koalicjanta i tu tkwi problem. Nie ma poczucia stabilizacji, co jest niezbędne przy sprawowaniu tej funkcji. Formuła obecnej koalicji wymaga głębokiego dopracowania lub też po prostu należy przeprowadzić radykale zmiany.
Poseł Kraczkowski przyznaje, że Prawo i Sprawiedliwość dostawało propozycję wskazania kandydata na starostę, ale z różnych względów tego nie zrobiło. Również teraz nie chce mówić o nazwiskach, niemniej jednak przyznaje, że w PiS są osoby gotowe od objęcia funkcji starosty.
Krzysztof Paszyk, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego i koalicjant Porozumienia Samorządowego jest ostrożny w wydawaniu opinii o ewentualnych zmianach w zarządzie starostwa. - Poczekajmy, aż się one dokonają, bo żadne ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Niech opadną emocje, sygnatariusze koalicji spotkają się i spokojnie porozmawiają na temat przyszłości zarządu. Jedno jest pewne - starostą musi być człowiek z doświadczeniem samorządowym i z autorytetem - mówi Krzysztof Paszyk, ale i on nie chce podawać żadnych nazwisk.
Jan Lus z Lewicy, której nie ma w powiecie, spokojnie podchodzi do zawirowania przy al. Niepodległości. Jako jedyny odpowiada na pytanie, kto za Franciszka Tamasa i rzuca... swoje nazwisko. - Jeśli będę miał poparcie szerokiego gremium, to dlaczego nie - mówi Jan Lus. - A tak poważnie - nie znam motywów decyzji starosty Tamasa, ale każdy ma prawo podejmować takie, jakie uznaje za słuszne. Bardzo duże znaczenie z pewnością mają stosunki międzyludzkie, ale także naciski polityczne z samej góry. Jest bardzo wiele problemów do rozwiązania w powiecie - szkolnictwo, szpital, drogi - długo by wymieniać. A starostowanie to nie jest łatwy chleb. Zwłaszcza, kiedy drogi Powiatu i Miasta rozjeżdżają się tak, jak w Pile.
***
Mimo iż politycy i samorządowcy nie chcą mówić, kto jest według nich potencjalnym następcą Franciszka Tamasa, na "giełdzie" jest kilka nazwisk, które są związane z samorządem i mogą być brane pod uwagę. Wśród nich znaleźli się m.in. (kolejność alfabetyczna): Eligiusz Komarowski, Janusz Kubiak, Jan Lus, Marian Martenka, Stefan Piechocki.
Czy o ewentualnym wyborze zdecydują względy merytoryczne, czy tylko barwy partyjne - pokaże czas. Być może jednak starosta Franciszek Tamas wycofa decyzję o rezygnacji i wówczas z nadmuchanego balonika zejdzie polityczne powietrze.
*****
Zagłosuj w naszej sondzie i odpowiedz na pytanie: Jeśli F. Tamas zrezygnuje z funkcji starosty, kto powinien go zastąpić?