Mężczyzna wpadł do szybu windy

09.02.2016   Autor: Redakcja
---

Niewiele brakowało do tragedii w trzcianeckim szpitalu. Podczas prac konserwacyjnych mężczyzna wpadł do szybu windy. Najprawdopodobniej przyczyną wypadku był brak zabezpieczenia.

Sześćdziesięcioletni mężczyzna przyszedł do lecznicy po swojego ojca, który tego dnia był wypisywany do domu. Jak twierdził, już od dłuższego czasu z windą były problemy, ale tego feralnego dnia nie chciał po raz kolejny pokonywać schodów, prowadzących na drugie piętro. - Drzwi do windy były otwarte. Chciałem wejść i nadusić na przycisk piętra, a poleciałem w ciemność. Poczułem ból - mówi poszkodowany mężczyzna.

Spadł z wysokości trzech metrów. W jego wyciągnięciu pomagali strażacy, bo ratownikom medycznym ciężko byłoby wydostać poszkodowanego z szybu. Mogli narazić go na dodatkowe urazy. Poobijany trafił na stół operacyjny. Ma złamaną kość udową, a głową uderzył w metalowe elementy szybu. Pracownik firmy zewnętrznej, podczas konserwacji windy w trzcianeckim szpitalu prawdopodobnie nie zachował odpowiednich zasad bhp i nie zabezpieczył wejścia do windy w momencie, kiedy nie było jej na danym poziomie.

- Na chwilę winda podjechała do góry, on wszedł coś zrobić i tyle - mówi Marcin Stawny, zastępca komendanta KP w Trzciance. Mężczyzna wszedł do szybu, nie zabezpieczając za sobą miejsca pracy. Niewiele brakowało, aby stało się najgorsze. - Przez otwarte drzwi do szybu wpadła osoba postronna, która przyszła odwiedzić do szpitala bliskiego - dodaje kom. Stawny.

Jak twierdzi poszkodowany, nie zorientował się, że z windą coś było nie tak, bo żadne z ostrzeżeń nie przykuło jego uwagi. Wszystko dlatego, że zabezpieczeń nie było. - Powinny być jakieś taśmy albo ostrzeżenia - mówi Mirosław Szymajda, p.o. dyrektora szpitala w Trzciance.

Dyrekcja szpitala twierdzi, że wina leży po stronie firmy, która od lat wykonuje w szpitalu wszelkie prace związane z windą i jej naprawą. - Winy szpitala nie ma, gdyż za naprawę i zabezpieczenie tego miejsca odpowiada firma - mówi Mirosław Szymajda. Czyli właściciel pilskiej firmy.

Trwa postępowanie, które ma wyjaśnić, po czyjej stronie leży odpowiedzialność za wypadek. Sprawą ma się zająć trzcianecka prokuratura.

Przeczytaj więcej o: winda trzcianka,

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group