Do miejscowości Czajcze po 19. latach powróciła jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej. Już scaliła niewielką społeczność we wsi, w gminie Wysoka. Do OSP zapisało się już bowiem 34 mieszkańców.
O tym, by być strażakiem marzy też wiele dzieci, nie tylko w tej wsi. I nic dziwnego. To zawód regularnie obdarzany przez Polaków największym zaufaniem.
*
11-letni Piotrek ze wsi Czajcze zawsze marzył o tym, by zostać strażakiem. Dlaczego? - By ratować ludzi z pożaru, pomagać wszystkim - mówi. Tak jak jego trzech braci i siostra. I zapewnia, że jak podrośnie, wstąpi do reaktywowanej po 19. latach ochotniczej straży pożarnej.
OSP w Czajczach została rozwiązana wraz z upadkiem PGR-ów. Niestety, z opłakanym skutkiem dla wsi. Rok po rozwiązaniu OSP spłonęła świetlica. Może udałoby się ją uratować, gdyby na miejscu byli strażacy.
Strażacy ochotnicy pojawili się w Czajczach dwa lata temu, gdy wieś zorganizowała zawody strażackie. -Wystąpiły prawie wszystkie wsie, dużo mniejsze zresztą od naszej, a nie było z Czajcza. Ludzie wyrażali zdziwienie, jak to możliwe, że nie ma tutaj naszych chłopaków i dziewcząt - wspomina Stanisław Mrotek, sołtys wsi Czajcze.
I wówczas pojawił się pomysł, by reaktywować działalność. Druhowie wiedzą, że są na początku drogi, że mają wiele potrzeb. - Zaczynamy od początku. Jest kwestia pozyskania sprzętu, armatury wodnej, węży pożarniczych, które są nam potrzebne - wylicza Mateusz Kaczmarek, prezes OSP w Czajczach.
Ochotnicy często bywają niezastąpionym wsparciem dla zawodowców. Bez nich system ratunkowy nie działałby tak sprawnie. - Państwowa straż pożarna i ochotnicze straże pożarne codziennie interweniują podczas szarego dnia ratowniczego. Każdego dnia dochodzi do różnych zagrożeń - mówi st. bryg. Jerzy Ranecki, zastępca Wielkopolskiego Komendanta PSP w Poznaniu.
A to nie tylko pożary. Strażacy często są pierwsi na wypadkach i nie tylko wyciągają rannych z zakleszczonych samochodów, ale udzielają im pierwszej pomocy. Do tego potrzebują jednak specjalistycznego sprzętu.
Pilscy strażacy w ubiegłym roku otrzymali go sporo. - Otrzymaliśmy siedem pojazdów, wybudowaliśmy komorę dymowa. Można, więc powiedzieć, że to był bardzo specyficzny rok, który zapisze się w kartach historii pilskiej straży pożarnej - mówi bryg. Rafał Mrowiński, komendant PSP w Pile.
Jak będą zapisywały się karty historii strażaków z Czajcz? To zależy od wsparcia gminy. Bo na razie druhowie mają tylko węże i pompy. Brakuje im wiele, oprócz zapału do niesienia pomocy innym.