"Tylko rozgłos zbuduje markę” - mówi burmistrz Złotowa ciesząc się z pozytywnego zamieszania, wywołanego przez haftowany krawat.
Produkcja krawatów ruszyła, jeszcze nie pełną para, ale powoli okazuje się, że ta cześć męskiego stroju zaczyna wyrastać właśnie na markę.
– Jeleni to mamy sporo w naszym kraju - mówi mieszkanka Złotowa. A mowa oczywiście o złotowskim jeleniu. Jest on znany chyba wszystkim, przede wszystkim z tego, że w samo południe obraca się i ryczy.
Ma on jednak już poważną konkurencję. Od kiedy w świat poszła informacja, że w Złotowie powstał ręcznie haftowany krawat w krajeńskie wzory, jeleń na chwilę poszedł w odstawkę. Złotowianin wyszywa już kolejne krawaty, te będą stanowiły element stroju służbowego dla uczestników targów turystycznych, promujących Krajnę w Wielkopolsce. Ale na tym Jerzy Brzeziński nie zamierza kończyć. – Później dla siebie będę robił na agroturystykę, żeby pokazać, że krawaty nie zanikły. I myślę, że Złotów będzie słynął z tego, że jest taki pan, co wyszywa krawaty - mówi ludowy artysta.
Już słynie. Pomału sława o tym, co robi pan Jerzy obiega Polskę. Ale - niestety - pamiątek związanych ze Złotowem w samym mieście wciąż jak na lekarstwo. - Zaczepili mnie kiedyś jacyś młodzi ludzie i pytali o pamiątki ze Złotowa. Nie bardzo wiedziałam co zaproponować - wspomina złotowianka.
Rozwiązanie zdaje się być w zasięgu ręki. Być może już niebawem na gości odwiedzających Złotów będą czekały pamiątkowe krawaty. – Odpowiednie etui do tego i uważam, że o taki gadżet należałoby zabiegać, jako prezent z naszego miasta i pamiątka z regionu - mówi Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
Czy pomysł chwyci? Jak zwykle w takich sytuacjach nie wiadomo, ale są przesłanki, by sądzić, że to się uda. Złotowianom ten pomysł bardzo się podoba. Wszystko zatem wskazuje na to, że Złotów doczeka się wreszcie swojej upragnionej marki.
W Koniakowie mają stringi, a w Złotowie - krawaty.