W kraju trwa epidemia grypy. Również Piła nie jest wolna od wirusów, ale grypowej epidemii nie ma. Sprawdzamy, jak wygląda sytuacja.
Miłosza trzeba było zabrać ze szkoły, ale nie jest on jedynym dzieckiem zwalnianym do domu. Nauczyciele mówią, że w szkołach i przedszkolach panuje epidemia przeziębień.
- W tym tygodniu nieobecnych jest siedmioro dzieci. Zdarza się, że w trakcie lekcji są zwalniane kolejne, po telefonie pielęgniarki do rodziców. W ubiegłym tygodniu było troszeczkę lepiej, ale w tej chwili jest coraz gorzej - mówi Aleksandra Goldstein, nauczycielka w Zespołu Szkół nr 2 w Pile.
Z każdym dniem ławki szkolne coraz bardziej pustoszeją, Sanepid jednak uspokaja - nie jest to grypa, która sama w sobie dla osłabionego organizmu może być groźna i nieść ze sobą różne powikłania. W naszym regionie nie zanotowano też żadnego przypadku grypy AH1N1, zwanej świńską. Ale rzeczywiście nastąpił masowy wzrost przeziębień. - Przeziębień nie rejestrujemy jako inspekcja sanitarna, natomiast podczas kontroli prowadzonej w obiektach na terenie powiatu stwierdzamy, szczególnie u małych dzieci, dużą absencję - mówi Danuta Kmieciak, dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Pile.
A objawy złego samopoczucia bywają podobne u wielu dzieci. - Skarżą się na bóle głowy, duszący kaszel, łzawiące oczy, są senne, trudno im się skupić na lekcji. To są główne objawy wykluwającej się choroby - mówi Anna Osowska, nauczycielka w ZS nr 2 w Pile. Wówczas nauczyciele dzwonią do rodziców i proszą o zabranie dzieci.
Szkoły i przedszkola pustoszeją, a w przychodniach zrobiło się tłoczno. Jest bardzo dużo infekcji, wśród których pojawiły się też te bakteryjne, ale o epidemii jeszcze nie mam mowy. Choć rzeczywiście w ostatnich dniach wzrost zachorowań jest i to znaczny. Nie zawsze jednak trzeba korzystać z porad lekarza. Przy zwykłym przeziębieniu wystarczy pozostawić dziecko w domu. - Szczególnie po to, żeby nie zarażały kolejnych. Nie należy wówczas prowadzić dzieci do żłobka, przedszkola, czy szkoły. Czasami wystarczą 2, 3 dni zatrzymania dziecka w domu, podawania typowo objawowych leków, syropu na kaszel, stosowania babcinych metod, czyli herbaty z miodem i cytryną. Wówczas te objawy najczęściej ustępują - mówi Adam Gronowski, lekarz rodzinny w Pile.
To samo dotyczy dorosłych. Warto pozostać, dzień, dwa w domu i wrócić do pracy gdy już objawy przeziębienia miną.