Emocje po pojedynku Krzysztofa Głowackiego ze Steve'm Cunninghamem jeszcze nie opadły, a mistrz już zafundował koleją ich dawkę. W poniedziałek wieczorem wrócił do rodzinnego Wałcza. W mieście przywitał go tłum fanów!
Krzysztof Główka Głowacki obronił tytuł zawodowego mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej. To kolejny prezent jaki sprawił fanom, po niespodziewanym zwycięstwie w sierpniu i zdobyciu mistrzowskiego pasa. Od tamtego czasu "Główka" w ringu się nie pojawił - aż do teraz.
Po zwycięskiej walce Krzysztof Głowacki wrócił do kraju. W poniedziałek był już w Polsce, krótko przed godziną 21. Wjechał do Wałcza. Tu czekała go ogromna niespodzianka; kibice przygotowali mu gorące powitanie w centrum miasta. Mistrz ze sceny opowiadał o walce, odpowiadał też na pytania fanów.
- Ta walka i wynik to również wielka zasługa mojego trenera. Miałem kryzys w narożniku, dostałem cios na wątrobę, ale pomyślałem - jestem przecież "wałczakiem", nie dam się! - mówił Krzysztof Głowacki.
Prowadzący spotkanie podkreślał, że miniony weekend należał do Wałcza. Najpierw zwycięstwo Dominiki Ptak w Małych Gigantach, później Krzysztof Głowacki broni mistrzowski tytuł.
- Chciałbym bardzo pogratulować Dominice - mówił Krzysztof Głowacki.
Do odpowiedzi wywołana została również żona Krzysztofa Głowackiego.
- Pierwszy raz nie oglądałam walki, dostałam odgórny zakaz [śmiech]. W nocy przyszedł do mnie sms z informacją. Walkę obejrzałam dopiero rano, na spokojnie. I tak mi się udało nie denerwować - przyznała.
Krótkie spotkanie z kibicami zakończyły wspólne zdjęcia z mistrzem. Krzysztof Głowacki rozdawał też autografy. Fani skandowali zaś: "Mistrz, mistrz, Gło - wa - cki! Mistrz, mistrz, Głowa - mistrz!"
- Łezka się w oku kręci. I ja miałbym się stąd wyprowadzić? - rzucił na zakończenie Głowacki.
Spotkanie z Krzysztofem Głowackim w Wałczu relacjonowaliśmy live na naszym profilu na Facebooku. TUTAJ obejrzeć możecie krótką relację, przy okazji której przetestowaliśmy nową usługę Facebooka. Dziękujemy, że byliście z nami.