Piła wyemituje w ciągu dwóch lat obligacje o wartości 60 mln złotych. Przez to zadłużenie miasta zwiększy się jeszcze bardziej. W tej chwili Piła zadłużona jest na 80 mln złotych.
Skarbnik gminy potrafi liczyć. I wyliczyła, że emisja obligacji jest najlepszym rozwiązaniem dla Piły. Złożyła więc zapytanie ofertowe. - Oferty złożyły dwa banki, dzięki czemu mogliśmy wybrać najkorzystniejszą naszym zdaniem. Obciążenie emisją obligacji jest na niskim poziomie, warunki które udało nam się pozyskać są bardzo dobre, więc koszt, jaki gmina będzie musiała w związku z tym pokrywać jest nieduży - tłumaczy Ewelina Ślugajska, skarbnik Piły.
W tej chwili zadłużenie miasta szacowane jest na niespełna 30 proc. Po wyemitowaniu obligacji wzrośnie do 36 proc., ale bez tego miasto nie mogłoby się rozwijać. Piła bowiem ma szanse otrzymać wielomilionowe dotacje z Unii Europejskiej.
- To jest taka typowa dźwignia finansowa, którą można wykorzystać i zadłużenie w tym momencie jeżeli ono będzie służyło po pierwsze zdobyciu środków zewnętrznych większych, których bez tego zadłużenia nie można byłoby zdobyć. Jeśli te pieniądze nie będą przejedzone, jeżeli te inwestycje, na które środki zdobędziemy będą służyły rozwojowi miasta w przyszłości, to jest to jak najbardziej dopuszczalne - przekonuje Paweł Dahlke, radny niezależny w Radzie Miasta w Pile.
A przejedzone nie zostaną zapewnia dyrektor wydziału inwestycji. Będą one przeznaczone m.in. na przebudowę ul. Wawelskiej, czy budowę ulicy Magazynowej. W mieście pojawią się też autobusy hybrydowe. Poza tym pieniądze będą przeznaczone na: - Inwestycje oświatowe, polegające głównie na termomodernizacji głównie obiektów oświatowych, także na wsparcie ośrodka radioterapii, w tym i w przyszłym roku, na nowe oświetlenie energooszczędne, na ścieżki rowerowe - wylicza Jolanta Sobieszczyk, dyrektor Wydziału Rozwoju i Funduszy Europejskich w Pile.
Jednak przez emisję obligacji zadłużenie miasta może wzrosnąć nawet do 120 mln zł w 2017 roku. W tej chwili jest niewiele mniejsze. - To zadłużenie sięga stu milionów, wiemy, że spółki miejskie też są zadłużone i to w dużej części. Te informacje o tych osiemdziesięciu kilku milionach to nie są takie dokładne, ale zadłużenie naszego miasta na tle innych nie wygląda tak źle. Dług na granicy 30 proc. nie jest jeszcze górną granicą - komentuje Krzysztof Kuźmicz z Tygodnika Pilskiego.
Mimo tego, zdaniem opozycji te pieniądze nie są jednak racjonalnie wydawane. - Myślę tutaj chociażby o strefie przemysłowej. Trochę boli serce, gdy widzimy jak w ostatnich latach niszczono w centrum miasta wielkie zakłady pracy, w których pracowały setki, a nawet kiedyś więcej osób, a inwestujemy dziesiątki milionów w strefę przemysłową licząc na to, że tam pojawią się inwestorzy - irytuje się Marcin Porzucek, poseł PiS.
Ale większe szanse na pojawienie się inwestorów są tam gdzie są inwestycje. Choćby drogowe. A te nie byłyby możliwe gdyby nie kredyty. Kredyt jednak trudniej zaciągnąć niż wyemitować obligacje. Dlatego coraz więcej gmin sięga po to drugie rozwiązanie. - Banki mają swoje bardzo ostre wymagania, a samorządom może być trudno je spełnić. Emisja obligacji spotyka się w tej chwili z dużym popytem z tego powodu, że ludzie i firmy jeżeli mają lokować pieniądze na jakichś lokatach, to one są niezwykle nisko oprocentowane z powodu niskich stóp procentowych a obligacje samorządowe są zawsze wyżej oprocentowane - tłumaczy Piotr Kuczyński, ekspert finansowy z firmy Xelion.
W tej chwili zadłużenie miasta sięga 30 proc., a po wyemitowaniu obligacji może wzrośnie nawet do 40 proc. Co wciąż bezpieczna granica. - Odpowiedni poziom zadłużenia jest wskazany, tylko każde zadłużenie i każdy dług trzeba będzie kiedyś spłacić. Również obligacje. I o tym prezydent miasta powinien pamiętać - konkluduje Mateusz Ludewicz, redaktor naczelny Tygodnika Pilskiego.
Jak i o tym, że będzie rozliczony za to, jak te pieniądze wyda.